czwartek, 31 maja 2012


Pielęgnacja skóry latem

Autorem artykułu jest No acne


Zbliża sie lato, okres kiedy szczególnie cieszymy się ze słońca. Warto wiedzieć, jak dbać o naszą skórę tak, aby codziennie cieszyć się urokami tej pory roku.

Lato to okres, kiedy promienie słoneczne dają najbardziej o sobie znać. Pogoda sprzyja bowiem opalaniu, a przebywanie na świeżym powietrzu każdemu z nas sprawia niebywałą radość. Aby cieszyć się jak najdłużej słońcem, powinniśmy skórę do lata przygotować. Nie pozwólmy, aby słońce przyczyniło się do jej zniszczenia.

Przede wszystkim przed każdym wyjściem na zewnątrz stosujmy specjalne kremy ochronne, które uchronią skórę przed niekorzystnym wpływem promieni UV. Kremy te dostępne są niemalże w każdej drogerii, są niedrogie, a skutecznie zabezpieczają skórę przed słońcem.

Dla osób cierpiących na trądzik dbanie o skórę latem jest szczególnie ważne. Mimo że słońce początkowo poprawia stan trądzikowej skóry, to jest to jedynie krótkotrwała i złudna poprawa. W okresie jesiennym trądzik powróci z podwójnym nasileniem, a wtedy będzie dużo trudniej wyleczyć skórę z niechcianych, nieestetycznych i szpecących ją wyprysków.

Latem powinniśmy również systematycznie pić soki z marchwi, a także stosować rozmaite suplementy diety na bazie beta karotenu. Dzięki takiemu działaniu neutralizujemy wolne rodniki oraz opóźniamy proces starzenia się skóry.

Podczas letniego wypoczynku oprócz kremów z filtrem należy również stosować lekkie, nie obciążające skóry kremy nawilżające, które nie pozwolą na jej odwodnienie, zachowując odpowiedni poziom nawilżenia.

Rady przedstawione w niniejszym artykule są tylko namiastką tego, jak powinniśmy pielęgnować skórę latem. Warto udać się na wizytę do kosmetologa, który dokładnie wyjaśni, jak powinniśmy dbać o naszą skórę latem, by była promienna i zdrowa każdego dnia.

---

Forum tradzik.info.pl - Dla osób mających trądzik

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 30 maja 2012


Jedz chudo!

Aby utracić kilogram zbędnej wagi, musimy zmniejszyć, w stosunku do naszej dziennej normy, ilość kalorii o około 6000. Ten "deficyt" należy oczywiście rozłożyć w czasie np. tygodnia. Pamiętaj również o redukowaniu ilości pożywienia, w miarę utraty wagi ciała. 

Przy obliczaniu potrzebnej ilości kalorii trzeba brać pod uwagę specjalne potrzeby, jakie mają niżej wymienione grupy osób.

Ludzie wysocy potrzebują więcej kalorii niż niscy.

Nastolatki potrzebują około 20 procent więcej kalorii, których w ich diecie nie powinno być mniej niż 1500.

Dzieci potrzebują więcej energii w stosunku do wagii ciała, niż dorośli, dlatego ich diety nie wolno drastycznie ograniczać. Powinna ona zawsze zawierać odpowiednią ilość mleka, jogurtu i białego sera.

Ludzie starsi potrzebują o 10-15 procent mniej energii niż przeciętny dorosły człowiek. W ich diecie należy ograniczyć przede wszystkim dania tłuste i słodycze.

Niezależnie od wagi, wszystkim zaleca się ograniczyć spożycie tłuszczu, cukru i soli, natomiast jeść więcej produktów bogatych we włókno. Mimo, że można tracić wagę konsumując 1000 kalorii dziennie w postaci czekolady, to wkrótce spowoduje to objawy niedożywienia. Nie ma więc sensu, odchudzać się kosztem zdrowia. Wypróbój niektórych z poniższych rad, aby bezboleśnie skorygować swoje przyzwyczajenia.

Aby zmniejszyć porcje:

  • używaj mniejszych talerzy
  • jedz wolniej, odkładając nóż i widelec między jednym kęsem a drugim.
  • bierz do ust mniejsze porcje
  • wypij szklankę wody, filiżankę herbaty czy kawy około 10 minut przed jedzeniem. Zmniejszy to Twój apetyt.
Aby ograniczyć spożycie cukru:
  • używaj sztucznego słodzika (z wyjątkiem cyklamatów) do gorących napojów i stopniowo ograniczaj dodawaną ilość
  • wybieraj niskokaloryczne napoje orzeźwiające, a najlepiej wodę mineralną
  • rozcienczaj wodą soki owocowe, w których jest sporo naturalnych cukrów
  • mając wybór, kupuj przetwory niskocukrowe lub bez cukru, na przykład konserwy warzywne lub musli
  • jedz świeże owoce zamiast słodyczy
Aby ograniczyć tłuszcze i cholesterol:
  • jadaj produkty mleczarskie i niskiej zawartości tłuszczu
  • pij kawę bez śmietanki
  • używaj chudego jogurtu zamiast śmietany
  • kupuj chude mięso
  • jedz więcej ryb
  • raczej grilluj niż smaż lub używaj patelni do smażenia bez tłuszczu
  • nie jedz więcej niż cztery jajka tygodniowo
Aby zwiększyć spożycie włókna:
 
  • szoruj warzywa zamiast je obierać. Skórki są dla Ciebie bardzo zdrowe
  • Warzywa gotuj krótko i na małym ogniu
  • jedz dużo świeżych owoców
  • kupuj chleb pełnoziarnisty i przetwory zbożowe o wysokiej zawartości błonnika
  • używaj w kuchni mąki razowej
  • dodawaj nasiona i fasolę do zup i gulaszów
Niezdrowe i tłuste jedzenie, bardzo łatwo i szybko prowadzi do wielu chorób. Warto poświęcić więc chwilę na zastanowienie się nad spożywaniem właściwych produktów, które mogą przyczynić się do poprawy naszego stanu zdrowia. W sytuacji, gdy nasza waga znacznie przekracza dopuszczalną normę, warto zastanowić się nad wizytą u lekarza, rozpoczęciem uprawiania nowego sportu lub wyjazdu na wczasy odchudzające. Każdy sposób jest dobry, byleby prowadził do poprawy naszego zdrowia.
-- O autorzeArtykuł pochodzi z Artykulis.pl.Autorem jest Dysentery_gary

Jak udaremnić niszczycielską moc młota kowalskiego, używając pazurka kociego?

Autorem artykułu jest MJGzetka


Na zdrowy rozum – to pytanie głupca. Jednak sama je zadałam - i sama na nie odpowiedzieć muszę. Czy świadczy to o –niezbyt „obiecującym”- stanie mojego umysłu? To już pozostawiam biegłym psychiatrom. Może jednak poniższe wyjaśnienie pozwoli im na obiektywną diagnozę…
Do rzeczy zatem, czyli tematu rozwinięcia...

W maksymalnym uproszczeniu - wątek główny przedstawia się tak oto: 
tytułowy podmiot pierwszy - młot kowalski - został w moich prywatnych archiwach odnotowany jako SPRAWCA totalnej DESTRUKCJI lewej dłoni, koci pazurek zaś -  jej REKONSTRUKCJI. [Nie chodzi oczywiście o delikatny (choć ostry) pazurek sympatycznego domowego zwierzątka, lecz nieobcy zapewne większości roślinny lek z gigantycznych, południowoamerykańskich drzewiastych pnączy - którego nazwa (z racji pewnych podobieństw wyglądu) z tymże pazurkiem kojarzona jest....

W tym miejscu postaram się w miarę dokładnie przedstawić przebieg zdarzeń, czyli materiał dowodowy na tak kontrowersyjny DYLEMAT TYTUŁOWY.

    Było to w styczniu roku 2010. Siarczysty mróz, zaspy, okrutne zimno w domu, któremu jakoś zaradzić trzeba. Węgla w zapasach niewiele, uzupełnić drewnem by się przydało… Ale mam tylko trochę grubych pieńków – na dodatek trudnych do porąbania, strasznie twardych. Samą siekierą nie da rady, bo się blokuje w środku pnia. Trzeba jej - „na opamiętanie” - co chwila „przyłożyć” młotem właśnie. Bardzo ciężkim – kowalskim, inny nic by tu nie zdziałał… A takiego jedną ręką utrzymać nie sposób. Ustawiam więc pnie z zablokowaną w nich siekierą na podstawie w postaci większego – szerokiego pnia (w miarę stabilnie), a obiema rękami uderzam z góry młotem. I… w pewnym momencie pień z siekierą nagle bierze „kurs w bok”, spadając z podstawy, a młot ląduje na mojej dłoni, którą – w nagłym, bezwiednym odruchu – usiłowałam zatrzymać spadający pień!

    I… ciąg dalszy nietrudno sobie wyobrazić. Potworny ból… wpadam do domu, ściągam rękawice (podwójne - przy prawie 30-stopniowym mrozie konieczne). Na szczęście jeszcze nie przylgnęły do świeżych ran. Posypuję dokładnie sproszkowanym  wyciągiem pochodzącym ze wspomnianej wyżej rośliny „domniemane” miejsca największych obrażeń (na mrozie krwawienie nie pojawia się od razu). Po chwili jednak spod proszku wypływają strużki krwi. W zbyt realistyczne opisy wdawać się nie będę, o „skali zniszczeń” świadczył jednak obrzęk i zsinienie całej dłoni, a następnie ręki aż do łokcia. „Epicentrum” to palec wskazujący i środkowy – niemal dokładnie zmiażdżony…  [dość (!), obiecałam z „realem” nie przesadzać, a naturalistyczne opisy nikomu na dobre raczej nie wychodzą…]

    I… co dalej? Trwanie z dłonią w bezruchu jakieś 2, może 3 godziny i ponawianie dawek sproszkowanego ekstraktu "pazurka" – do całkowitego zatrzymania krwawień. Na dłuższy bezruch, przy natłoku codziennych obowiązków, pozwolić sobie nie mogłam.  A że potworny ból, jaki pojawił się tuż po zdarzeniu, nie dokuczał już (ustąpił po pierwszych dawkach zupełnie) – mogłam przejść nad tym do „porządku dziennego”. Oczywiście – z zachowaniem wymaganych środków ostrożności, by nie rozjątrzyć na nowo dopiero co zasklepionych ran. Zupełnie tego uniknąć – przy moim stylu życia – jednak się nie dawało. Stąd też czas kuracji do całkowitego wyleczenia, w tym rekonstrukcji zmiażdżonego środkowego palca, przedłużył się do 3 tygodni. Widoczne jeszcze ślady urazów zabliźniły się całkiem po miesiącu „z hakiem”.

    Jako najtragiczniejsze zapamiętałam pierwsze 3-4 dni, kiedy to każde przypadkowe rozjątrzenie ran skutkowało nie tylko ponownym krwawieniem, ale i oznakami charakterystycznymi dla ostrego zakażenia - z gorączką włącznie, a od tego… do tężca niedaleko [wspomniany na wstępie „sprawca”, czyli kowalski młot, sterylnie czysty wszak być nie mógł]. Ale zażywany dodatkowo wspomniany ekstrakt w kapsułkach udaremnił również rozwój zakażenia.

    To kolejny, z życia wzięty dowód, potwierdzający tezy naukowe o szczególnych właściwościach opisywanego wyciągu roślinnego – m.in. odbudowującego DNA komórek, a co za tym idzie – umożliwiającego ich rekonstrukcję. Jestem przekonana, że gdyby nie te cudowne właściwości, czekałoby mnie długotrwałe leczenie szpitalne (ambulatoryjne - w najlepszym wypadku), z wątpliwymi skutkami i raczej nieuniknionymi powikłaniami, biorąc pod uwagę choćby konieczny czas oczekiwania na medyczną pomoc i postępujące w tym czasie groźne następstwa oraz… powszechnie znane przypadki dodatkowych szpitalnych zakażeń w postaci gronkowca czy innego tego typu paskudztwa. A o powrocie do „normalności” (w moim wydaniu - ma się rozumieć) jeszcze tego samego dnia mowy by nie mogło być (!)

    No to mam „zaliczony” drugi odcinek zapoczątkowanego pół roku temu „serialu” - jednemu z największych Cudów Natury poświęconego. O niedotrzymaniu obietnicy przypomniał mi niedawno jeden z nowych użytkowników serwisu Artelis.pl, gdzie właśnie wspomniany odcinek pierwszy zamieściłam – ot tak, na próbę, z ciekawości, czy jako początkujący blogger na jakiekolwiek zainteresowanie liczyć mogę

    No i doczekałam się… "AKTU OSKARŻENIA" – w brzmieniu:

„Jeżeli to prawda,  że artykuł ten
nie jest formą sponsorowania jakichś tam mocodawców
- to serdeczne gratulacje i prośba o niezaniechanie tego tematu.
Przypomnę,  że ZANIECHANIE  to też PRZESTĘPSTWO !”

    By zatem uniknąć restrykcji z prawa stanowionego wynikających – muszę co prędzej nadrabiać zaległości, licząc przynajmniej na złagodzenie wyroku

     A w sprawie domniemanych „mocodawców” – mojemu Oskarżycielowi – zgodnie z prawdą odpisałam:

„…Co do ewentualnych „mocodawców” – wszystko jest do sprawdzenia: linki partnerskie (w przypadku dostępnej tego typu opcji w serwisie) zawsze mają swój charakterystyczny identyfikator w postaci numerka ID bądź osobistej nazwy (tzw. nick partnerski) użytkownika. Jak widać – w powyższym tekście tego nie ma. A dodatkowo na stronach bezpośrednich dystrybutorów można sprawdzić, czy są udostępnione w ramach ich serwisów programy partnerskie (byłaby stosowna – aktywna zakładka).”

Temat wyczerpany, więc na pointę pora: pokażcie mi bardziej skuteczny i wszechstronny lek (!)… przepraszam – SUPLEMENT DIETY  [tylko pod takim warunkiem może być wszak przedmiotem legalnej dystrybucji… mniejsza o klasyfikację – WAŻNE, ŻE JEST!]…

To na dzisiaj wszystko. Historyjek z tym związanych – dokumentujących kolejne naukowe tezy przykładami z mojego życia wziętymi - na długo mi jeszcze wystarczy. I jeszcze niejeden raz będę do nich powracać, licząc na - choćby nikłe – zainteresowanie Czytelników, którym się gorąco polecam na przyszłość.

 

---

PS:  A propos diagnozy psychiatrycznej, do której na wstępie – oczywiście z przymrużeniem oka - nawiązuję.

Dostałam info: „Z okazji dzisiejszego Międzynarodowego Dnia Walki z Depresją oferujemy szerokie omówienie tego tematu, (…) możliwość zakupienia pakietów z rabatem. (...) Oferta wygasa 26.02.2012 w niedzielę!”

Kliknij w tym miejscu po szczegóły.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brązowy skarb

Autorem artykułu jest Krzysztof M.


Znany od niepamiętnych czasów ryż został udomowiony prawdopodobnie w Indiach. Stamtąd powędrował do Chin i Japonii, a także w przeciwną stronę - do Persji, a stamtąd na podbój całego świata.

Do Europy dotarł w VI-VII wieku. Pierwsze uprawy powstały w Hiszpanii po zdobyciu jej przez Maurów, a także na Sycylii, przez jakiś czas pozostającej pod pano­waniem Arabów. Do Polski trafił ryż prawdopodobnie dość dawno temu - przez bliskie kontakty naszej państwowości utrzymywane z Włochami. Europa wypracowała sobie różne formy używania ryżu; zajadają się nim nie tylko Włosi, ale także Francuzi, Anglicy i inni, m.in. Polacy. Jednak tak naprawdę Europejczycy niewiele o nim wiedzą. Na świecie jest nie mniej niż siedem tysięcy odmian ryżu. Pośród przeróżnych gatunków za najcenniej­szy, najdelikatniejszy uchodzi „basmati", ryż indyjsko-pakistański.

Ryż stał się najpowszechniejszym zbożem na świecie. Korzyści zdro­wotne wynikające z jego spożywa­nia dostrzegają lekarze i dietetycy. Z przeprowadzonych badań wy­nika, że ryż działa korzystnie przy nowotworach, chorobach serca, cukrzycy i wielu innych stanach chronicznych.

Znaczną część uprawianego ryżu przetwarza się i sprzedaje w postaci białego ziarna. Nie jest ono, w przeciwieństwie do pełnego ryżu, kompletnym, odżywczym produktem. Podczas przetwarza­nia usuwa się zewnętrzna powłokę ziarna, która zawiera witaminy i minerały. Biały ryż to głównie skrobia pozbawiona wszelkich walorów odżywczych.

Spośród wszystkich zbóż, ryż jest najbardziej zrównoważonym ziarnem. Zawiera niemal idealną proporcję energii i składników odżyw­czych.

Odżywia wszystkie organy, szcze­gólnie mózg, kręgosłup, płuca, jelita, nerki, pęcherz moczowy i układ roz­rodczy. Przyczynia się także do zacho­wania spokojnego umysłu i właściwego osądu. Piramida żywieniowa wyróżnia brązowy ryż. W zaleceniach amery­kańskiego rządu stwierdza się, że pod­stawą każdego posiłku powinny być pełne zboża, wśród których najlepszy jest właśnie brązowy ryż. Ryż pomaga przy zaburzeniach trawiennych, szcze­gólnie ryż brązowy, zawiera bowiem cztery razy więcej włókien niż polero­wany, dzięki czemu znacząco zwiększa ilość dobrych dla organizmu bakterii w jelicie grubym.

Australijscy naukowcy donoszą, że konsumpcja brązowego ryżu pomogła zmniejszyć produkcję glukozy w wą­trobie u zdrowych osób. Jej niewielka ilość spowalnia wydzielanie insuliny i zapobiega cukrzycy oraz innym zaburzeniom trawiennym. Brązowy ryż chroni przed wystąpieniem chorób serca i wysokiego ciśnienia krwi.

Amerykańskie Stowarzyszenie Serca już dawno rozpoznało znaczenie peł­nego ryżu i innej bogatej we włókna żywności dla utrzymania w zdrowiu układu sercowo-naczyniowego. Dr Dean Ornish w swoim sztandarowym doświadczeniu, które miało wykazać, że choroba wieńcowa może być od­wracalna, swoich pacjentów, będących w zaawansowanym stadium choroby, poddał diecie opartej na brązowym ryżu i innych ziarnach. Japończycy, którzy na ogół mają niskie ciśnienie, zawdzięczają to regularnemu jedzeniu ryżu.

Inne wyniki badań wskazują, że wiele składników odżywczych znajdujących się w ziarenkach ryżu redukuje ryzyko wystąpienia chorób wieńcowych serca. Te drogocenne składniki to: kwas li-noleinowy, włókno, witamina E, selen, folan, a także fitoestrogeny i kwasy fenolowe posiadające właściwości anty-utleniające. Brązowy ryż chroni przed

nowotworami. Kobiety włączając go do zrównoważonej diety makrobiotycznej, przetwarzają estrogeny znacznie szyb­ciej niż kobiety stosujące standartową dietę współczesną. Badacze z Me­dycznego Centrum w Nowej Anglii wywnioskowali, że może to przeciw­działać powstawaniu raka piersi.

Naukowcy z Tulan University odkryli, że pacjenci z nowotworem trzustki lub prostaty, stosujący dietę makrobiotyczną bogatą w brązowy ryż, żyli dwa lub trzy razy dłużej niż pozostali pacjenci. Brązowy ryż i inne zboża mogą zabezpieczyć przed nowotworami poprzez hamowanie niszczącego działania utleniaczy na nabłonek jelit i sąsiadujących komórek - stwierdzają badacze z Uniwersytetu w Minnesocie. Związki fitochemiczne w pełnych ziarnach zbóż dodatkowo blokują pierwsze uszkodzenia DNA i hamują dalszy rozwój guza. Brązowy ryż zawiera inozytol heksfosfatowy, naturalną substancję, która aktywuje funkcję obronną komórek i hamuje rozwój nowotworu. Również brytyjscy badacze, po przeprowadzonych testach nad ludzkimi komórkami, stwierdzi­li, że jedzenie brązowego ryżu może chronić przed rakiem piersi i jelita grubego. Także Włoski Narodowy Instytut Nowotworów w Mediolanie potwierdził, że dieta makrobiotyczna bogata w brązowy ryż może obniżyć ryzyko powstania raka piersi u kobiet.

Pełny ryż zmniejsza ryzyko powsta­wania cukrzycy. Według badaczy z Uniwersytetu w Harwardzie, to właśnie biały ryż i żywność bogata w skrobię przyczyniają się do powsta­wania cukrzycy. W roku 1997 przepro­wadzono badania na 65 173 kobietach i stwierdzono, że wśród tych, które jadły żywność o dużej zawartości skrobi i niskiej zawartości włókien, zachorowalność na cukrzycę była 2,5 razy wyższa niż kobiet, które spożywa­ły pełne ziarna. Po przeprowadzonych w Singapurze badaniach interwen­cyjnych, badacze stwierdzili, że 183 pacjentów z cukrzycą, którzy jedli nie-polerowany ryż brązowy, ograniczyli kalorie i produkty tłuste, osiągnięto długoterminową samokontrolę nad chorobą w porównaniu z 95 pacjentami z grupy kontrolnej.

Pełny ryż zmniejsza ryzyko powstawania cuk­rzycy. Zdaniem naukowców australijskich, konsumpcja brązowego ryżu pomogła zmniej­szyć produkcję glukozy w wątrobie u zdrowych ludzi. Jego niewielka ilość spowalnia wydziela­nie insuliny i zapobiega cukrzycy oraz innym zaburzeniom trawiennym.





---

www.cukrzycaazdrowie.pl - magazyn medyczny poświęcony cukrzycy

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 29 maja 2012


Wolimy leki od profilaktyki zdrowia?

Autorem artykułu jest Katarzyna Górska


Przemysł farmaceutyczny kwitnie. Ilość sprzedaży leków rośnie w Polsce w każdym roku. Dlaczego tak bardzo kochamy leki?
Z prostej przyczyny- tak zostaliśmy nauczeni. Nasza medycyna polega na eliminacji choroby- właśnie lekami i my udajemy się do lekarza dopiero, kiedy nam coś zaczyna dolegać i odczuwamy jakiś ból. Prawda?

Czy w ogóle przejmujemy się profilaktyką zdrowia?

Rzadko. Wiemy wprawdzie, że należy zdrowo się odżywiać i uprawiać jakiś sport. Część z nas się do tego stosuje, a część wcale. Natomiast cała medycyna wschodnia polega na nie doprowadzenia do choroby i ze względu na to stosowane są tam różne formy terapii, które w naszej kulturze w ogóle nie są stosowane. Terapia dźwiękiem zdobywa coraz większą popularność w u naszego sąsiada, Niemczech – stosowana jest w szpitalach, przedszkolach, szkołach rodzenia, domach opieki, a u nas wciąż kuleje.

Dlaczego wciąż jesteśmy daleko za Europą?

Osoby młode, takie jak ja, mówiące o innowacyjnej metodzie terapii, jakim jest terapia dźwiękiem trafia na opór. Opór – świadomości, niewiedzy, ale przede wszystkim nieufności. Potrzeba nam zaufania i większej otwartości na metody, które stosowane są od tysięcy lat zagranicą, a my wciąż patrzymy na nie z przymrużeniem oka. Terapia dźwiękiem stosowana jest od 5000 tysięcy lat! We współczesnym świecie utraciliśmy wiedzę o możliwościach tkwiących w dźwięku. A przecież wiemy o tym, ze sama muzyka potrafi nas przenieś w inny świat, czy poprawić nam nastój, czy zwiększyć naszą kreatywność.

Maseru Emoto i misy tybetańskie?

odkrycie-masaru-emoto-150x150Cały czas są prowadzone badania naukowe nad wpływem dźwięku na człowieka. Całkiem niedawno japoński uczony Maseru Emoto wysyłał słowa do kropli wody, którą zamrażał i robił jej zdjęcia. Okazało się, że wysyłając słowo np. miłość tworzyły się piękne, wspaniałe kształty, a pod wpływem słów- złość, nienawiść- nieharmonijne i brzydkie.
Właśnie to doświadczenie szczególnie ważne jest dla człowieka, ponieważ jesteśmy zbudowani w większości z wody! A więc każde słowo, każda wibracja ma na nas wpływ i oddziałuje na cały nasz organizm!

Udowodniono, że dźwięk mis tybetańskich działa wzmacniająco, regenerująco i harmonijnie na organizm ludzki, ale jak to możliwe?

Okazuje się, że każdy z nas posiada swój własny dźwięk, tak, jak posiadamy swoje niepowtarzalne linie papilarne, tak samo posiadamy swój niepowtarzalny dźwięk, a misa posiadając całe spektrum fal częstotliwości dźwięku dostosowuje się do każdego z nas i daje nam ten dźwięk, który jest nam potrzebny. Czy jest to logiczne? Czy jest to możliwe? Czy jesteś w stanie w to uwierzyć? Czy jesteś w stanie polemizować z naukowymi badaniami? Czy bardziej ufasz reklamom leków?

Prawda, że nie? Więc otwórz się i zaufaj. Zadbaj o swoje zdrowie.

---

KATARZYNA GÓRSKA

www.relaks-masaz-krakow.pl

 

 

 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Niedoceniany ziemniak

Autorem artykułu jest Daniel


Wystarczy przejrzeć kilka najpopularniejszych diet, by przekonać się, że nie ma w nich miejsca na ziemniaki, od lat uznawane za jednego z największych wrogów szczupłej sylwetki. Ale to tylko część prawdy.

Ziemniak sam w sobie nie jest aż tak bardzo kaloryczny. Problem w tym, że najczęściej jest podawany w mało dietetycznym towarzystwie. Niedawne badania amerykańskich naukowców pokazały jeszcze jedno – jedzenie ziemniaków może się przyczynić do obniżenia ciśnienia krwi.

m

Według naukowców, którzy wzięli ziemniaka pod lupę, wprowadzenie do codziennego jadłospisu kilku przygotowanych bez tłuszczu ziemniaków wpłynie na obniżenie ciśnienia krwi prawie w takim samym stopniu, jak robią to niektóre leki stosowane na nadciśnienie. I co ważne, nawet codzienne jadanie takich beztłuszczowych ziemniaków nie wpłynie negatywnie na wagę ciała. Dobroczynne działanie ziemniaka ujawni się wtedy, gdy upieczemy albo ugotujemy go bez dodatku tłuszczu. Odpadają więc frytki, chipsy czy ziemniaki smażone, okraszone jakimkolwiek sosem. Pomijając kwestię kaloryczności, ziemniaki przyrządzane z tłuszczem i poddawane obróbce w bardzo wysokiej temperaturze tracą prawie wszystkie dobroczynne związki.

Badania przeprowadzono w University of Scranton w Pensylwanii z udziałem 18 osób z nadwagą lub otyłością, cierpiących na nadciśnienie tętnicze. Do badań wybrano czerwonego ziemniaka, który wyróżnia się bogactwem związków chemicznych o dobrym wpływie na zdrowie człowieka. Połowa badanej grupy przez miesiąc jadła codziennie kilka czerwonych ziemniaków upieczonych w kuchence mikrofalowej, druga połowa w ogóle unikała tego warzywa. Po miesiącu obie grupy zamieniły się swoimi dietami. Przez cały czas przyjmowano także leki na nadciśnienie. Analiza badań pokazała, że przez ten czas ciśnienie rozkurczowe obniżyło się średnio o 4,3 procent, a ciśnienie skurczowe o 3,5 procent. Żadna z osób biorących udział w badaniach nie przybrała na wadzie, nie zmienił się też u nich poziom lipidów oraz glukozy we krwi. Amerykańscy naukowcy wysnuli więc wniosek, że dzięki ziemniaczanej diecie można wpłynąć na poziom ciśnienia, a przy tym zredukować w pewnym stopniu ryzyko zawału czy udaru mózgu.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 28 maja 2012


Nadzieja w czosnku

Autorem artykułu jest Krzysztof M.


Zapewne niewielu wie, że ojczy­zną czosnku są stepy Azji Środko­wej. Dopiero stamtąd zawędrował 5000 lat temu do Egiptu, potem do Grecji i Rzymu.

Wiadomo, że obniża ciśnienie krwi i poziom cholesterolu oraz cukru. A zawiera oprócz olejków eterycznych, witaminy B1 i C, także białka, cukry i mnóstwo substancji bakteriobójczych oraz związki siarki.

Jeden z nich - aliksyna oraz wa­nad, które w formie kompleksów w dużej ilości występują w czosnku, gdy były podawane doustnie zwie­rzętom działały dokładnie tak samo, jak leki tradycyjnie stosowane w le­czeniu cukrzycy (w tym również in­sulina). Wyniki badań na zwierzętach wskazują, iż metoda ta jest skuteczna zarówno dla cukrzycy typu I oraz II.

Pomimo dynamicznego rozwoju medycyny i farmacji - w XXI wieku - nadal nie ma skutecznej metody le­czenia chorób metabolicznych, w tym coraz powszechniej chorobą trakto­waną obecnie jako globalna i cywili­zacyjna.

Naukowcy japońscy z Kyoto Phar­maceutical University, Kyoto Medical Center oraz Suzuka University of Me­dical Science, których prace koordy­nował profesor Hiromu Sakurai, od­kryli, iż kompleksy aliksyny oraz wa­nadu zawarte w czosnku spełniają ce­chy leku, który może stać się pierw­szym doustnym lekiem zarówno dla osób chorych na cukrzycę typu I, jak i typu II.

W obu przypadkach cukrzycy, gdy doustnie podano kompleksy aliksy­ny oraz wanadu, poziom glukozy we krwi obniżał się znacząco.

Z eksperymentów wynika, iż obec­ność tych substancji powoduje w ko­mórkach chorego na cukrzycę urucho­mienie kaskad metabolicznych związanych z przemianą glukozy oraz następuje aktywacja wytwarzania enzymów, które ułatwiają komórkom jej wchłanianie.

Według naukowców, odkryta sub­stancja ma szansę na polepszenie jako­ści życia milionów ludzi na całym świe­cie, dlatego też obecnie prowadzone są starania mające na celu jak najszybsze rozpoczęcie testów klinicznych.

 

---

www.cukrzycaazdrowie.pl - magazyn medyczny poświecony cukrzycy

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Słuchasz muzyki – wypijesz więcej

Autorem artykułu jest Daniel


Psycholog dr Lorenzo Stafford z Uniwersytetu w Portsmouth dowiódł, że im głośniejsza jest muzyka, tym trudniej ocenić, ile się wypiło alkoholu. Stwierdził ponadto, że alkohol lepiej smakuje przy głośnej muzyce, ponieważ dzięki niej można odnieść wrażenie, że on sam staje się słodszy.

m

Dr Stafford uważa, że przyczyną ludzkiej skłonności do konsumpcji większej ilości alkoholu w miejscu, gdzie gra donośna muzyka jest wrodzona preferencja do słodkości. W takim otoczeniu alkoholu pije się nie tylko więcej, ale też szybciej. W badaniach wzięło udział 69 mężczyzn i 11 kobiet w wieku 18-28 lat – wszyscy uczestnicy spożywali alkohol stosunkowo regularnie. Do wyboru mieli różne drinki o różnym stężeniu procentowym alkoholu. Ich zadaniem było ocenienie tych trunków pod kątem promili, słodyczy i goryczy.

Eksperyment odbył się w sumie w trzech miejscach. Najpierw w otoczeniu cichym, gdzie żaden hałas nie odwracał uwagi; później na sali, na której grała muzyka o różnym natężeniu decybeli; i w końcu w pomieszczeniu, gdzie poza muzyką włączony był również telewizor nadający wiadomości. Generalnie rzecz biorąc uczestnicy oceniali słodkość alkoholu wyżej w miejscu, w którym obcowali z muzyką sam na sam. Dr Stafford zauważa, że podstawowy zmysł smaku u człowieka jest odporny na otoczenie, gdzie trudno jest się skoncentrować, ale nie na muzykę.

- Wprawdzie będąc w barze, klubie lub dyskotece, ludzie mogą spodziewać się, że wypiją więcej niż normalnie, ale ważne jest, by zrozumieli, że otoczenie może potencjalnie mieć wpływ na to, że wypiją za dużo i mieli tego świadomość – mówi. Badania są szczególnie istotne dla producentów alkoholi, dla barów oraz dla władz odpowiedzialnych za wydawanie licencji i za czuwanie nad bezpieczeństwem w miejscach publicznych.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 27 maja 2012


Skomplikowana operacja dla urody

Autorem artykułu jest Małgorzata B.


Kobiety na całym świecie chcą być piękne, ponieważ to wiąże się z akceptacją oraz powodzeniem. Inspiracją do radykalnych zmian w wyglądzie są najczęściej gwiazdy, które zerkają na nas z okładek kolorowych pism oraz z plakatów.

powiększenie biustuWydaje nam się, że te kobiety mają piękne – wręcz idealne ciała, jednakże w większości jest to zasługa grafików komputerowych. Jednakże taka praktyka działa i bardzo wiele kobiet na całym świecie decyduje  się na powiększanie piersi, ponieważ jest to operacja, która daje natychmiastowe efekty.

Oczywiście, powiększenie biustu jest zabiegiem kosztownym, który powinno się wykonywać w sprawdzonych i renomowanych klinikach chirurgii plastycznej. Wciąż jest wiele kobiet, które dają sobie wykonać ten zabieg w podejrzanych miejscach i nie zawsze z dobrym skutkiem. Często tracą zdrowie, zapadają w śpiączki lub są oszpecone. Jednakże, w wielu miejscach można spokojnie wykonać powiększanie piersi, które na pewno zakończy się sukcesem, ponieważ mamy 100% pewności, że oddajemy się w ręce doświadczonego specjalisty, który na pewno nie zrobi nam krzywdy.

Operacja, jaką bez wątpienia jest powiększanie biustu jest przeprowadzona w całkowitym znieczuleniu. Po zabiegu pacjentka musi pozostać w klinice na obserwacji co najmniej dwa dni, ponieważ w tym czasie musi się oszczędzać, prawie nie wstawać z łóżka i przyjmować leki przeciwbólowe. Pielęgniarki dbają też o zmianę opatrunków i pokazują jak ma funkcjonować specjalny biustonosz, który trzeba będzie nosić po operacji.

powiększenie piersi

Oczywiście, powiększenie piersi jest zabiegiem pełnopłatnym, za który będziemy musieli zapłacić z własnej kieszeni, ponieważ jest zabiegiem, który nie ratuje zdrowia, ani życia, tylko jest naszym wymysłem, który ma poprawić nasze samopoczucie i urodę.

Powiększanie biustu odbywa się przy pomocy specjalnych implantów, których wielkość jest ustalana na konsultacjach z lekarzem, które poprzedzają zabieg. Są one najczęściej wypełnione solą fizjologiczną. Kiedyś były one robione z silikonu, jednakże już się ich nie robi, ponieważ były niebezpieczne i często pękały – na przykład kiedy kobieta leciała samolotem.

Obecnie, powiększanie piersi jest wykonywane z powodzeniem na całym świecie i rzadko słyszy się o groźnych powikłaniach i komplikacjach. Ważne jest to, aby oddać się w ręce prawdziwego specjalisty i fachowca, do którego będziemy mieli pełne zaufanie. Warto dobrze przemyśleć powiększanie biustu, ponieważ to ważna decyzja i ważne jest to, aby zabieg był dobrze przeprowadzony.

---

Powiększenie piersi powierz specjalistom - Klinika Chirurgii Plastycznej Intermed.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 26 maja 2012


Wywiad lekarski a fizjoterapia

Autorem artykułu jest Irena Zobniów


Trafna diagnoza ma niewyobrażalnie duży wpływ przebieg oraz skutki leczenia. Wywiad jest pierwszą czynnością, którą powinien wykonać fizjoterapeuta zanim podejmie jakiekolwiek czynności zwiazane z rehabilitacją pacjenta.

Powinien on polegać na zebraniu danych dotyczących i.in.:

- powodu wizyty

- historii problemu

- chorób współistniejących

- zebranie informacji na temat chorób, które pojawiały się w rodzinie.

Wywiad powinien zacząć się już od momentu wejścia pacjenta do gabinetu. Sposób, w jaki się porusza, jego wyraz twarzy, czy się poci, czy zaciska zęby, czy kuleje, jak siada, jak rozmawia itd. To wszystko niejednokrotnie powie nam więcej niż sam pacjent w trakcie rozmowy. 

Często zdarza się, że pacjent skarży się na np. ból karku, ale dobry fizjoterapeuta od razu widzi, że ten ból to tylko skutek problemów umiejscowionych zupełnie gdzie indziej. Wówczas w pierwszej kolejności należy spełnić oczekiwania pacjenta, o ile są one realne i nie szkodzą jemu samemu, a dopiero później przychodzi kolej na realizowanie celów terapii, wyznaczonych przez terapeutę, mających na celu wyeliminowanie przyczyny problemu.

Taka kolejność terapii wskazuje, że fizjoterapeuta rozumie problem pacjenta i chce dążyć do jego wyeliminowania. Dodatkowo przedstawione podejście pokazuje profesjonalizm terapeuty, ponieważ spostrzega on nie tylko problem np. ból karku, ale widzi go jako całość, podkreśla znaczenie dyskomfortu i dodatkowo przewiduje przyszłą terapię. Uświadomienie badanego, przez co może być wywołany jego główny problem to również priorytet w nowoczesnej rehabilitacji.

Bardzo ważna jest także dokładna dokumentacja wywiadu. Wszystko, to co uda się fizjoterapeucie dowiedzieć od pacjenta, powinien zapisać w jego karcie.

Poziom rozmowy z pacjentem to kolejna niezwykle istotna sprawa. Fizjoterapeuta powinien zrównać się poziomem językowym i stylem rozmowy. Wykwintne, bogate słownictwo nic nie da, w rozmowie z osobą, która z medycyną nie ma nic wspólnego i nie bardzo wie, co to jest odcinek lędźwiowy, gdyż on nazywa ból odcinka lędźwiowego jako tzw. ,,łupanie w krzyżu”.

Podsumowując, rzetelność prowadzenia wstępnego wywiadu to nie umiejętność zadania podstawowych pytań i zapisania odpowiedzi w dokumentach, lecz umiejętność obserwacji i rozmowy z pacjentem oraz trafne opracowanie terapii.

---

Fizjoterapia Wrocław

Encyklopedia zdrowia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Masaż segmentarny

Autorem artykułu jest kasiam


Wśród wielu zabiegów oferowanych przez profesjonalne gabinety masażu na szczególna uwagę zasługuje masaż segmentarny, który w odróżnieniu od wszystkich innych form masażu, koncentruje się na silnym oddziaływaniu na narządy wewnętrzne. 

Technika opracowana została przez dwóch Niemców - Otto Glasera oraz Wilhelma Albrehta Dalicho. U podstaw masażu segmentarnego leży teoria, która głosi, że określone obszary naszego ciała, takie jak skóra czy mięśnie oraz nasze narządy wewnętrzne mogą na siebie wzajemnie oddziaływać za pomocą połączeń nerwowych i hormonalnych. Dlatego też uciskając w odpowiedni sposób pewne rejony skóry i mięśni możemy wpływać na funkcjonowanie naszych narządów wewnętrznych. 

Niezwykle istotne w tej technice jest odpowiednie dawkowanie masażu. Organizm może różnie reagować na stosowane bodźce, dlatego należy właściwie dobierać ich siłę - poczynając od łagodnego głaskania, a kończąc na mocnym ugniataniu określonych receptorów. Siła nacisku powinna wzrastać w miarę przesuwania się od powierzchni ciała w głąb tkanek. Przy czym im gwałtowniejsze objawy chorobowe tym łagodniejszy powinien być masaż. Niedopuszczalne jest przerwanie zabiegu, a każdy przerwany chwyt musi być rozpoczęty na nowo.

Zakres wskazań do stosowania masażu segmentarnego jest szeroki i obejmuje wszystkie wskazania charakterystyczne dla masażu klasycznego, rozszerzone o schorzenia narządów wewnętrznych. Wśród głównych wskazań wymienić można, między innymi: stany pourazowe (skręcenia, zwichnięcia, złamania), przewlekłe choroby narządów wewnętrznych, zaburzenia krążenia, czynnościowe, zwyrodnieniowe i przewlekłe gośćcowe choroby kręgosłupa, stawów i tkanek miękkich, zaburzenia wegetatywnego układu nerwowego, zaburzenia w funkcjonowaniu gruczołów wewnątrzwydzielniczych. 

Do przeciwwskazań należą natomiast, między innymi: ostre bakteryjne zapalenia tkanek i narządów wymagające interwencji chirurgicznej, ostre stany zapalne, choroby nowotworowe, krwawienia i krwotoki oraz groźba ich wystąpienia. 

Skuteczność masażu segmentarnego potwierdzona została licznymi badaniami i stanowi doskonałą metodę diagnostyczną w wykrywaniu schorzeń narządów wewnętrznych i ich leczeniu. Metoda ta jest często wykorzystywana jako uzupełnienie masażu klasycznego, znanego i powszechnie stosowanego w wielu gabinetach rehabilitacyjnych.

---

Terapia manualna Kraków

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rehabilitacja w procesach leczenia

Autorem artykułu jest Małgorzata B.


Rehabilitacja ma ogromne znaczenie w leczeniu oraz długofalowej pracy z pacjentem. Dotyczy osób dotkniętych schorzeniami przewlekłymi, po wypadkach, długotrwałych urazach czy dzieci z problemami rozwojowymi, wadami postawami.

zdrowy kręgosłupZnaczenie pracy rehabilitantów

W procesie leczenia bardzo istotna jest współpraca z rehabilitantami. Widać to wyraźnie zarówno na przykładzie pacjentów po wypadkach, unieruchomionych, z urazami kręgosłupa. Również dolegliwości bólowe, schorzenia neurologiczne wymagają odpowiednich działań fizjoterapeutów, masażystów, zastosowania metod rehabilitacyjnych. O tym, jak ważna jest odpowiednia rehabilitacja w przypadku najmłodszych pacjentów, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Rezultaty, jakie przynosi praca z dziećmi autystycznymi, z wadami rozwojowymi ruchowymi czy psychicznymi, doceniają lekarze, ale przede wszystkim rodzice oraz mali pacjenci.

Zdrowy kręgosłup i rehabilitacja

Problemy z kręgosłupem stanowią dziś niemalże schorzenie cywilizacyjne. Poza osobami, które uległy wypadkom, doznały urazu, wielu pacjentów w poradniach ortopedycznych cierpi na schorzenia, które rozwijają się latami. Nie leczone, nie zdiagnozowane, uniemożliwiają w końcu normalne funkcjonowanie w domu i pracy. Niestety, proces leczenia wielu schorzeń, takich jak chociażby dyskopatia, jest trudny i długotrwały. Ogromne znaczenie ma oczywiście rehabilitacja kręgosłupa, wprowadzona na odpowiednim etapie działań terapeutycznych. Zastosowanie fizjoterapii, masaży, ćwiczeń zdecydowanie przyspiesza leczenie i łagodzi dolegliwości bólowe.

rehabilitacja kręgosłupa

Ośrodki rehabilitacyjne

Ośrodki zajmujące się rehabilitacją pacjentów z dysfunkcjami ruchowymi, neurologicznymi schorzeniami kręgosłupa oferują pełen wachlarz usług. Ze względu na specyfikę dolegliwości rehabilitacja może również przebiegać w domu pacjenta. Mogą być to cykliczne spotkania w ośrodku, bardzo popularne są również turnusy rehabilitacyjne. Z możliwości wyjazdu do specjalistycznych ośrodków rehabilitacyjnych korzystają często rodzice dzieci z wadami rozwojowymi, poważnymi schorzeniami genetycznymi. Dzięki zajęciom z fizjoterapeutami, neurologami, logopedami czy psychologiem, znacznie poprawia się stan fizyczny i emocjonalny małych pacjentów.

---

Na rehabilitację kręgosłupa zaprasza klinika ortopedyczna Vertebralia.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 25 maja 2012


Siła nadziei

Autorem artykułu jest Krzysztof M.


James William Quander uro­dził się w roku 1918 w Waszyngtonie, a cukrzycę zdiagnozowano u niego sześć lat później. Jest więc najdłużej ży­jącym z tą chorobą Afroamerykaninem.

 

Kiedy James zachorował, niewielu specja­listów zajmowało się cukrzycą, a w miej­scowym szpitalu dziecięcym, gdzie go przyjęto, nie było ich wcale. Dlatego stał się jed­nym z niewielu dziecięcych pacjentów Freedmans Hospital (dzisiaj Szpitala Uniwersytetu Howarda), placówki zajmującej się byłymi niewolnikami oraz ich potomkami.

Lekarze uważali, że James nie dożyje wieku lat dziesięciu, jednak jego rodzice nie mogli zdobyć się na to, by mu tę wiadomość przekazać. Zamiast tego powiedzieli, że jest bardzo ciężko chory i bę­dzie musiał bardzo się starać i włożyć wiele wysił­ku, żeby żyć tak jak inni.

Z uwagi na segregację rasową panującą w Waszyng­tonie, od czasu gdy zachorował, aż do roku 1940 (a także później), James był podwójnie dyskryminowa­ny. Z powodu swej rasy nie mógł liczyć na lepiej płat­ną pracę, a choroba - przez wielu uważana wtedy za zaraźliwą - powodowała, że wielu znajomych i przy­jaciół się od niego odsuwało.

Starał się o pracę w FBI, ale usłyszał, że ze wzglę­du na kolor skóry może liczyć co najwyżej na pra­cę na poczcie. Mimo że zaczynał na samym dole, w ciągu 33 lat pracy dla rządu federalnego zajmo­wał stanowiska ekonomisty, statystyka, programi­sty oraz specjalisty do spraw zasobów ludzkich.

Doczekał się czwórki dzieci - trzech synów i jed­nej córki - z których żadne nie choruje na cukrzy­cę (zdrowe są także wszystkie spośród dziesięcio­rga wnuków i dwójki prawnuków).

Swoją chorobę James utrzymywał w tajemnicy aż do lat 70., gdy większość ludzi zdała już sobie sprawę, że nie można się nią zarazić.

W roku 1971 James został wyświęcony na pierw­szego stałego diakona w Kościele Katolickim. W roku 1975, gdy udał się z wizytą do Rzymu, odpra­wił mszę wspólnie z Papieżem Pawłem VI.

Przez całe swoje życie James kierował się pięcio­ma prostymi słowami. Te słowa to: wiara, nadzie­ja, miłość, wytrwałość oraz dyscyplina. Zawsze wierzył w Boga i w swoje własne możliwości. Ni­gdy nie przestawał mieć nadziei, że cukrzyca zo­stanie wyleczona jeszcze za jego życia. Miłość da­wał innym, a także otrzymywał ze strony rodziny i przyjaciół. Dzięki wytrwałości przetrwał chwile, gdy choroba szczególnie dawała mu się we znaki. I wreszcie najważniejsze - dyscyplina - ponad 80 lat nieustannego dbania o zdrowie.

 

---

www.cukrzycaazdrowie.pl - magazyn medyczny poświęcony cukrzycy

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polska jak medyczny raj

Autorem artykułu jest Maciuś Rzmuta


Kto by się spodziewał, że Polska może okazać się medycznym rajem, niestety nie dla Polaków, ale dla mieszkanców krajów skandynawskich i zachodniej Europy jak najbardziej. Dowiedz się dlaczego tak jest...

Operacje plastycznePolska powoli staje się rajem dla turystyki medycznej, chodzi tu przede wszystkim o zabiegi takie jak: stomatologia, chirurgia plastyczna czy ogólna profilaktyka. Najczęściej nasz kraj odwiedzają pacjenci z Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemiec, Holandii oraz z krajów skandynawskich. Najbardziej kuszącą rzeczą przyciągającą klientów z całej Europy są oczywiście ceny, przykładowo średnia cena za którą przeprowadzane są operacje plastyczne wynosi w Polsce pomiędzy 1,5, a 14 tysięcy złotych (powiększanie piersi w Polsce ok 8 tysięcy, w Belgii ok 13, korekta nosa w Polsce ok 3 tysiące w Belgii ok. 7). Zabiegi z innych dziedzin medycyny są również dużo tańsze często nawet o 40%! Ciekawostką jest również fakt, że w wielu krajach powstały specjalne biura turystyczne oferujące przejazdy np. tylko na zabieg.

Wzrost popularności turystyki medycznej w naszym kraju nie pozostało bez echa w Ministerstwie Gospodarki, które przeznaczyło na nią 4 miliony złotych, które maja być wykorzystane przez najbliższe trzy lata. Jest to pierwszy program polskiego rządu który jest współfinansowany przez Unię Europejską. Inicjatywa jest o tyle ciekawa, że według danych statystycznych na koniec 2012 roku wartość tego rynku będzie wynosiła około 100 miliardów złotych! Twórcom programu zależy na stworzeniu nowych marek, które będą rozpoznawane na całym świecie właśnie dzięki swoim tanim, a zarazem fachowym usługom medycznym. Warto dodać, że każda klinika biorąca udział w programie, będzie mogła uzyskać dofinansowanie wynoszące około 75% kosztów kwalifikowanych, które zostały poniesione na działania promocyjne.

---

Maciuś Rzmuta

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ciąża, poród… to wielkie wyzwania dla organizmu. Co zrobić, aby powrócić do formy, zwłaszcza gdy miałyśmy cesarskie cięcie?

Autorem artykułu jest Kazimiera Częstowojna


Dzień, w którym pojawia się na świecie długo oczekiwane maleństwo należy do jednych z najszczęśliwszych w naszym życiu. Niestety, szczęście i ogromna radość miesza się z bólem, osłabieniem, ale i pragnieniem, aby powrócić do formy sprzed 9 miesięcy. 

Ciąża, a później sam poród – czy to naturalny, czy poprzez cesarskie cięcie - to dla kobiety nie lada wyzwanie. To bardzo trudny okres dla ciała, które przybiera na wadze, a skóra rozciąga się do granic możliwości. To także ciężka próba dla naszego organizmu… ból, wysiłek podczas porodu, rekonwalescencja po cesarskim cięciu… Wiele kobiet - mimo, że z utęsknieniem czeka na nowe życie - odczuwa w tym czasie spory dyskomfort. Boją się, że nie podołają nowemu zadaniu, że już nigdy nie będą wyglądały tak jak kiedyś oraz że rzeczywistość przerośnie ich wyobrażenia.

Co zatem możemy zrobić dla naszego ciała, zdrowia oraz ducha i jak wrócić do formy, gdy miałyśmy cesarskie cięcie?

Poród przez cesarskie cięcie to nic innego, jak typowy zabieg chirurgiczny. Jak po klasycznej operacji, będziemy więc obolałe, a także mniej sprawne, niż w przypadku porodu fizjologicznego. Musimy być zatem przygotowane na to, że powrót do formy będzie wymagał od nas trochę więcej czasu i cierpliwości.

- W pierwsze dni po porodzie pamiętajmy o odpowiednim nawadnianiu osłabionego organizmu, a także o specjalnej lekkostrawnej i bogatej w błonnik diecie.

- Jeśli tylko to możliwe, postarajmy się o dodatkową opiekę nad maleństwem. Zapewne chcemy spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale nie forsujmy się. Poród z pewnością wycieńczył nasz organizm, dlatego potrzebujemy dużo odpoczynku, relaksu oraz snu. Dodatkowo, burza hormonów oraz diametralna zmiana życia różnie może wpłynąć na nasz nastrój. Często kobiety doświadczają tzw. baby blues, tak więc dobrze, aby otaczały nas w tym czasie bliskie nam osoby. Wsparcie, dobre słowo, a nawet przytulenie ukoją nasze emocje.

- Aby przyspieszyć powrót do formy ważna jest aktywność fizyczna. Ciąża sprawiła, że od razu nie mieścimy się w nasze „stare” ubrania, ale spokojnie to całkiem normalne. Na szczęście można nad tym popracować, tylko wszystko należy robić stopniowo. Na początek wystarczą nam ćwiczenia oddechowe, krążeniowe, z upływem czasu dołączamy ćwiczenia mięśni Kegla, aż w końcu dochodzimy do mięśni brzucha. Trening taki możemy spokojnie wykonywać u siebie w domu, bądź zapisać się na specjalne zajęcia, które są tworzone z myślą o młodych mamach.  

- Oprócz ćwiczeń dobrze zrobią nam również spacery. My będziemy mogły zrzucić podczas nich kilka kilogramów, a nasz maluch pooddychać świeżym powietrzem. Poza tym, promienie słońca na pewno poprawią nam nastrój.

- Dla dobrego samopoczucia zadbajmy również o siebie. Ciąża to okres, w którym przede wszystkim myślałyśmy o dziecku, ale teraz przyszedł czas, aby znów zrobić coś dla siebie. Odwiedźmy więc kosmetyczkę, pójdźmy do fryzjera, a wracając do domu kupmy sobie jakiś nowy ciuch, biżuterię lub kosmetyk. To wszystko pozytywnie wpłynie nie tylko na nasz wygląd, ale również i samopoczucie.

- Pamiętajmy również o wykonywaniu badań kontrolnych oraz o regularnym odwiedzaniu specjalisty, nawet gdy nie przydarzyły nam się żadne komplikacje.

Ciesząc się macierzyństwem nie zapominajmy o sobie. Powrót do dawnej formy jest jak najbardziej możliwy, warto więc zainwestować odrobinę czasu oraz być wytrwałą w dążeniu do celu. Szczęśliwa mama bowiem to taka, która jest piękna, zdrowa i zadbana. 

---

Prywatny poród w szpitalu Medicover

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy zaufać intuicji?

Autorem artykułu jest Daniel


Często, kiedy nie jesteśmy w stanie opierać się na racjonalnych argumentach, kierujemy się intuicją. Wiemy, że coś nam podpowiada rozwiązanie danego problemu, nie rozumiemy jednak, jak to możliwe i dlaczego tak się dzieje. Naukowcy ostrzegają, że nie każdemu głos serca udziela rad korzystnych.

m

Rezultaty decyzji podjętych na wskutek słuchania głosu intuicji bywają bardzo różne – czasem rzeczywiście można stwierdzić, że „miało się nosa” do czegoś, często jednak pomyłki popełnione w ten sposób mogą nieść ze sobą daleko idące negatywne konsekwencje, za które trzeba będzie zapłacić. Badacze podjęli się zadania sprawdzenia wiarygodności naszych przeczuć i doszli do wniosku, że są one następstwem tego, co fizycznie dzieje się w ciele.

Autor badań, Barnaby D. Dunn z Medical Research Council Cognition and Brain Sciences Unit w Cambridge w Wielkiej Brytanii, zauważa: – Często mówimy o intuicji płynącej prosto z naszego ciała i zaufaniu do swojego serca. Prawdą jest, że to co dzieje się w naszych ciałach wydaje się faktycznie wpływać na sposób działania naszych umysłów. Powinniśmy być jednak ostrożni w podążaniu za ‘wewnętrznymi instynktami’, gdyż czasem mogą nam pomóc, innym razem zaś przywiodą nad do zguby.

Naukowcy przeprowadzili badania, podczas którego uczestnicy grali w karty, żeby dowiedzieć się, jakie reakcje ciała mogą mieć największy wpływ na podejmowanie decyzji. W celu zmobilizowania graczy do intuicyjnych działań gra pozbawiona była wyraźnych zasad i strategii. W jej trakcie monitorowano pracę serca oraz potliwość badanych. Delikatne zmiany w poziomie potliwości oraz pracy serca, jak się okazało, wpływały na szybkość uczenia się podejmowania najrozsądniejszych decyzji. Niemniej jednak wśród uczestników eksperymentu jakość sygnałów wysyłanych przez ciało była zróżnicowana – jednym serce podpowiedziało dobrze, innym wprost przeciwnie.

Naukowcy doszli do wniosku, że zależność pomiędzy wskazówkami płynącymi prosto z ciała i intuicyjnymi decyzjami była silniejsza u graczy, którzy byli bardziej świadomi bicia swojego serca. I właśnie dlatego jedni wyszli na jego słuchaniu dobrze, a inni popełniali z jego pomocą błędy.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 23 maja 2012


Cierpienie może być inspiracją do działania

Autorem artykułu jest Ewa Wiśniewska


Choroba - syndrom Dandy-Walkera naszej córki spowodowała, że umiemy pomagać innym. Ta pomoc jest również spłacaniem długu wdzięczności jaki zaciągnęliśmy u wielu ludzi pomagających Joannie. O tym piszę w swym artykule. Jestem matką Joanny 25 – letniej kobiety chorej na syndrom Dandy – Walkera. Jest to przewlekła ciężka choroba centralnego układu nerwowego, w której występuje torbiel mózgu, wodogłowie, zanik robaka móżdżku, epilepsja i inne dolegliwości.

Czternastego lipca 2000 roku po badaniu MRI naszej córki dowiedziałam się o diagnozie jaką lekarz postawił wówczas 14-letniej Joannie. Był to wielki dramat, z którym przyszło zmierzyć się rodzinie. Nie wiedzieliśmy co z tą diagnozą począć, dokąd pójść, jak się zachować wobec własnego dziecka i wobec rodziny.

Kiedy przechodziłam wielki dramat wynikający z niewiedzy na temat samej choroby, sposobów leczenia, rehabilitacji zaciągnęłam olbrzymi dług u ludzi, którzy wskazali co robić, jak walczyć, a przede wszystkim jak dalej żyć.
Okazuje się, że cierpienie może inspirować do działania. Dzisiaj po wielu latach walki o życie Joanny matkom stojącym przed problemem choroby syndromu Dandy – Walkera u swoich dzieci i samym chorym patrząc prosto w oczy mówię - Pozbądź się dumy, walcz!

Nasi chorzy i ich opiekunowie nieraz mają tak wielkie poczucie dumy, że nie chcą by ktokolwiek się nad nimi litował. Często potwornie boją się ułomności i choroby własnych dzieci, że krępują się prosić o pomoc. Dlatego właśnie my rodzice, bliscy, przyjaciele chcemy pokazać naszym chorym jacy są dla nas ważni, jak bardzo ich kochamy za to, że są.

Kiedy zdecydowaliśmy się na założenie fundacji chorych na zespół Dandy – Walkera „Podaj dalej” wiedzieliśmy w jaki sposób będziemy spłacać dług wobec ludzi, którzy kiedyś i teraz nam pomogają.
Chcemy bogaci w doświadczenia związane z tą rzadką, nieuleczalną chorobą być z chorymi, ich rodzinami, wzbogacać wiedzę na temat samej choroby i sposobów leczenia i rehabilitacji. Staramy się pozyskiwać sympatię i pomoc od największych autorytetów medycznych jakimi są Pan Prof. Tomasz Trojanowski - konsultant krajowy neurochirurgii i patron naszej fundacji, Prof. Jerzy Jurkiewicz –neurochirurg
I honorowy przewodniczący Rady Fumdacji, dr Jacek Osuchowski – neurochirurg z kliniki w Lublinie i honorowy konsultant naszej fundacji oraz Ewa Wojciechowska – pielęgniarka oddziału neurochirurgii w Lublinie i wiceprzewodnicząca Rady Fundacji. To prawdziwi, sprawdzeni przyjaciele naszych chorych.

Do pracy w fundacji wciągamy również samych chorych i rodziców co pozwala nam na bliskie relacje tak bardzo pomocne w naszym trochę innym życiu.
Zależy nam na tym bardzo żeby nasz wysiłek posłużył tym którzy na temat syndromu Dandy-Walkera wiedzą niewiele lub ich wiedza jest bardzo słaba co powoduje przerażenie, niemoc, ogromny strach o każdy następny dzień.
Tych dni spędzonych z naszymi chorymi będzie tak wiele !
---

Ewa Wiśniewska www.fundacja.dandy-walker.org.pl www.aska.org.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Torfowe wzmacnianie

Autorem artykułu jest Małgorzata Jakubczyk


Wiosna to pora roku, w której, osłabiony po zimowych miesiącach, organizm wymaga wzmocnienia. Aby pomóc wrócić mu do formy warto wypróbować regenerująco -wzmacniający preparat Tołpa Immuno Complex. Zimą jesteśmy mniej aktywni, przesiadujemy w ogrzanych domach, ciepło się ubieramy, natomiast wiosną, gdy cała przyroda budzi się z zimowego snu, my także zaczynamy czuć wzbierającą w nas energię. Jednak nasz organizm zbyt wolno przystosowuje się do gwałtownych zmian w otaczającym świecie i wiosną często odczuwamy zmęczenie, znużenie, apatię, brak koncentracji czy wzmożoną senność. Stajemy się podatni na infekcje bakteryjne i wirusowe, katar, kaszel i inne schorzenia górnych dróg oddechowych. Dopada nas tzw. przesilenie wiosenne, które obniża odporność naszego organizmu i pomimo budzącej się za oknem przyrody, jesteśmy osłabieni, rozdrażnieni i podenerwowani.
W walce z wiosennym przesileniem może pomóc np.: uprawianie jogi, słuchanie muzyki relaksacyjnej czy zmiana diety. W tym okresie warto też nieco zwolnić tempo w pracy i w domu, rozdzielając sprawy na ważne i mniej ważne oraz pilne i nie bardzo pilne. Odczuwając silnie stresy, niepokój czy złe samopoczucie można także sięgnąć po naturalne suplementy diety, które wzmocnią odporność organizmu. Układ odpornościowy (immunologiczny) stanowi obok centralnego układu nerwowego oraz układu endokrynnego jeden z trzech podstawowych systemów regulujących pracę organizmu człowieka. Harmonijne działanie układu immunologicznego jest szczególnie ważne właśnie w okresach przejściowych, kiedy zmagamy się z uciążliwymi, związanymi ze zmianą pór roku, objawami „przestawiania się” organizmu. Preparat regenerująco – wzmacniający IMMUNO COMPLEX marki TOŁPA® to sposób na to, by w nieinwazyjny, całkowicie naturalny sposób skutecznie wzmocnić odporność własną oraz swoich najbliższych, zwłaszcza, że preparat może być podawany także dzieciom powyżej 3-go roku życia. IMMUNO COMPLEX to jedyny preparat na rynku, którego podstawowym składnikiem jest wyciąg torfowy TOŁPA. Bogata kombinacja substancji czynnych wchodzących w skład wyciągu tworzy unikalny biokompleks o działaniu immunotropowym i antyoksydacyjnym. Wyciąg torfowy TOŁPA wykazuje działanie immunomodelujące wynikające z oddziaływań na mechanizmy odporności naturalnej i nabytej, tzn. pobudza układ obronny w stanach osłabienia, a wycisza jego reakcje w stanach nadmiernego pobudzenia. Dzięki wyciągowi torfowemu TOŁPA IMMUNO COMPLEX ma działanie stymulujące układ odpornościowy organizmu oraz zmniejszające podatność na infekcje w okresie osłabienia systemu obronnego. Jest też naturalnym przeciwutleniaczem - chroni komórki organizmu przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, powodujących m.in. choroby nowotworowe oraz przedwczesne starzenie się. Polecany jest także dla rekonwalescentów po przebytych chorobach infekcyjnych i po przewlekłej antybiotykoterapii
Zarówno właściwości IMMUNO COMPLEXU, jak i jego pozytywne oddziaływanie na organizm potwierdzone zostały badaniami w 25 klinikach i oddziałach badawczych. A dodatkowo preparat ten polecany jest przez Fundację Rozwoju Kardiochirurgii i wszedł w skład projektu Poznaj Siłę Serca, który został stworzony z myślą o możliwości zakupienia takich produktów, które, dzięki zawartym w nich składnikom, przyczyniają się do dbania o zdrowie. Do produktów tych zalicza się także IMMUNO COMPLEX TOŁPA, który swoje witalne moce zawdzięcza samym naturalnym komponentom.

www.silaserca.pl
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nieświeży oddech - fakty i mity

Autorem artykułu jest Jakub Bartosik


Nieświeży oddech jest przypadłością, z którą każdego dnia zmaga się niezliczona ilość osób. Dowiedz się, czym tak naprawdę jest, jak go rozpoznać i w jaki sposób współczesna nauka sobie z nim poradziła.

Nieświeży oddech - medyczna nazwa: "halitoza" - to przypadłość, z którą boryka się 15-30% całej populacji świata. Niektóre statystyki przytaczają dane mówiące nawet o 60% jednak wówczas brane są pod uwagę wszystkie przypadki, w których dochodzi do pogorszenia oddechu - w tym także te tymczasowe, jak np. poranny oddech. Znane są też przypadki tzw. halitofobii, czyli halitozy urojonej. Osoby takie uważają, iż cierpią na halitozę, chociaż nie można tego potwierdzić w żaden sposób.

Pomimo skali problemu, w Polsce zagadnienie halitozy i ogólnie nieświeżego oddechu jest stosunkowo rzadko omawiane, i to nawet wśród samych Stomatologów. Nie może więc dziwić fakt, iż świadomość społeczna dotycząca tego problemu, możliwych przyczyn, sposobie przebiegu, jak i metod leczenia, jest znikoma, obfitując jednocześnie w najróżniejsze tezy i domniemania, nie mające żadnego poparcia w badaniach.
Wbrew powszechnej opinii np., halitoza wcale nie musi być (wprost) związana z brakiem higieny jamy ustnej. Absurdem jest wręcz mówić chronicznym, nieświeżym oddechu, gdyż nieprzyjemny zapach wynika wówczas tylko i wyłącznie z naszego niedbalstwa. Równie błędne (a co gorsza często powielane w wielu artykułach medycznych) jest przeświadczenie, iż halitoza w głównej mierze wynika z problemów z układem trawiennym. Jest to mit, całkowita nieprawda, nie mająca absolutnie żadnego poparcia w wynikach badań. Halitoza wywołana problemami gastrologicznymi dotyczy bowiem mniej niż 5% wszystkich osób, które na nią cierpią, czyli bardzo wąskiej grupy osób.

Pojawienie się nieświeżego oddechu potrafi mocno utrudnić zarówno życie towarzyskie, jak i kontakty zawodowe. W skrajnych przypadkach może wręcz uniemożliwić nawiązywanie długotrwałej rozmowy doprowadzając osobę, która się z nim boryka do wielu rozterek, izolacji, a nawet depresji.

Symptomy halitozy

Samodzielna odpowiedź na pytanie, czy zaliczamy się do osób cierpiących na halitozę, wbrew przypuszczeniom może okazać się dość trudna. Powszechnie stosowana metoda tj. zakrycie dłonią ust i nosa, i chuchnięcie - w rzeczywistości jest całkowicie niemiarodajna i za jej pomocą wyczujemy, co najwyżej zapach naszej dłoni oraz tego, co niedawno zjedliśmy. Zmysł węchu u człowieka zbudowany jest bowiem w taki sposób, by nie wyczuwał naszego własnego zapachu. Sprawia to, iż osoby dotknięte nieświeżym oddechem często pozostają zupełnie nieświadome swojego problemu.

Do najczęstszych symptomów wskazujących na nieświeży oddech zaliczamy:
- biały lub żółty nalot na języku,
- brak poprawy oddechu po szczotkowaniu zębów,
- suche usta, gęsta ślina, piekący język,
- nieprzyjemny posmak w ustach nad ranem,
- białe grudki na migdałkach,
- pogorszenie się oddechu po spożyciu produktów bogatych w białka,
- pogorszenie się oddechu po spożyciu alkoholu, kawy lub słodyczy,
- cofanie się rozmówców w czasie konwersacji,
- bycie nader często częstowanym np. gumą do żucia,
- stały kwaśny, gorzki lub metaliczny posmak w ustach.

Co wywołuje nieświeży oddech?

W ponad 90% przypadków bezpośrednią przyczyną nieświeżego oddechu są bakterie beztlenowe, która kolonizują naszą jamę ustną. Gdy warunki do ich rozwoju są sprzyjające, liczba tych bakterii znacznie wzrasta. Warto w tym miejscu nadmienić, iż w ludzkich ustach "zamieszkuje", aż 600 różnych gatunków bakterii. Nas jednak interesują w tym momencie głównie dwa z nich: bakterie Fusobacterium oraz Actinomyces.
Biorą one udział we wstępnym procesie trawienia, rozkładając białka zawarte w spożywanych pokarmach, śluzie, krwi, czy obumarłej tkance. Jak wiadomo białka składają się z aminokwasów, zaś dwa z nich - Cysteina i Metionina - zawierają w swym składzie siarkę. Innymi słowy, nadmierna liczba bakterii rozkłada na wstępnym etapie zbyt dużą liczbę białek, a efektem tego procesu jest uwalnianie się siarki pod postacią lotnych związków mających nieprzyjemny, a przy odpowiednio dużym stężeniu wręcz odpychający zapach i posmak.

Dlaczego tak się dzieje?

Nie jest do końca jasnym, co dokładnie powoduje tak gwałtowny wzrost liczby tych bakterii u niektórych osób i idące za tym pogorszenie oddechu. Różne badania przypisują ten problem przeróżnym przyczynom takim, jak: zmiany hormonalne, diecie bogatej w produkty, w których skład wchodzą duże ilości związków siarki, długiemu okresowi zażywania leków, niektórym antybiotykom, zaburzeniom wydzielania śliny, a nawet zmianom genetycznym.

Ze względu na mnogość możliwości, prawidłowe określenie przyczyn pojawienia się halitozy, dla konkretnego przypadku, może niekiedy okazać się problematyczne. Warto więc zapisać się na wizytę u lekarza stomatologii, by ten przebadał nas pod kątem nieświeżego oddechu i/lub by wykluczył niektóre z przyczyn (chodzi głównie o dwa czynniki: ubytki, w których gromadzić się mogą gnijące resztki pożywienia, lub też o różnego rodzaju choroby przyzębia). Warto też zwrócić uwagę na z pozoru trywialne kwestie, jak ilość wypitej w trakcie dnia wody. Zbytnie odwodnienie ogranicza bowiem ilość wydzielanej śliny, która nie tylko przepłukuje jamę ustną ze wszelkich resztek, ale i pomaga ją natlenić.

Przełom w badaniach

Choć - co przykro jest stwierdzić - zagadnienie nieświeżego oddechu nie jest zbyt często omawiany w Polsce, to na świecie (zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych) prowadzone są liczne badania związane z tym problemem. Prawdopodobnie największe doświadczenia na tym polu posiada California Breath Clinic, która rozpoczęła badania już we wczesnych latach 90'tych XX wieku, kładąc podwaliny pod współczesną wiedzę dotyczącą halitozy, jak i metod jej zwalczania. To właśnie tamtejszy zespół, jako pierwszy poddał w wątpliwość, a ostatecznie całkowicie obalił tezę, wiążącą pojawienie się nieświeżego oddechu z problemami żołądkowymi. Natomiast za główną przyczynę pogorszenia się oddechu, uznano niedobór tlenu w jamie ustnej i gardle. Rezultatem tych prac jest również powstanie opatentowanej przez klinikę formuły, którą wykorzystano do stworzenia całej gamy specjalistycznych preparatów, znanych w Europie pod marką TetroBreath.

Jak sobie z tym poradzić?

Jak pokazują wyniki badań California Breath Clinic, kluczem do rozwiązania i wyeliminowania nieświeżego oddechu jest kontrolowane "utlenienie" środowiska jamy ustnej. Poprzez wprowadzenie aktywnego tlenu do środowiska beztlenowego, możliwym stało się ograniczenie zdolności bakterii do rozwoju, a w konsekwencji tego udało się ustabilizować ilość rozkładanych przez nie białek do przeciętnego poziomu. Dodatkowo opracowana przez klinikę formuła zamienia wytworzone już lotne związki siarki na całkowicie bezwonne i bezsmakowe sole organiczne.

Wydaje się, iż jest to wspaniała informacja, dla wszystkich, którzy dotąd na własną rękę zmuszeni byli zmagać się z tą uciążliwą dolegliwością. Oznacza to również, że i wśród samych stomatologów zaczęła w końcu dojrzewać potrzeba zainteresowania się tym zagadnieniem. Miejmy więc nadzieję, że przełoży się na to jeszcze większą wiedzę o problemie, by każdy mógł się cieszyć świeżym oddechem.

---

Źródło: www.swiezyoddech.com.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chorych na stawy coraz więcej

Autorem artykułu jest P Zmuda


Z roku na rok liczba chorych na stawy w szybkim tempie rośnie. Schorzenie to staje się już niemal powszechne. Niestety wciąż nie można go wyleczyć, a jedynie zahamować.

Chorób, które nie zostały do końca poznane jest naprawdę wiele. Ale nawet te, o których wie się niemal wszystko, bywają nieuleczalne. Nie inaczej jest ze stawami. Zapalenie stawów to bardzo przykra choroba. Lekarze wiedzą o niej coraz więcej, lecz nadal pełne wyleczenie nie jest możliwe. Rozwój choroby można jedynie wyhamowywać poszczególne jej etapy.

Bywa, że choroby stawów coraz częściej dotykają już osoby młode, czasem dzieci. Najczęściej jednak dotyczą osób w starszych i w podeszłym wieku. Dużo częściej chorują na nie kobiety niż mężczyźni. I o ile zapalenie stawów jest już bardzo kłopotliwe i bolesne, to jednak prawdziwe problemy zaczynają się, gdy przejdzie ono w reumatoidalne zapalenie stawów. Jest to już dużo bardziej poważna sprawa.  I choć szacuje się, że cierpi na nią około 2 procent całej populacji, to zauważa się wzrost w tym względzie.

Znamienne jest przy tym to, że wciąż niewiele osób wie, że choroba ta może prowadzić do kalectwa, a niekiedy nawet być przyczyną śmierci.  Trzeba także zdawać sobie sprawę, że nawet gdy choroba zostanie zahamowana, może niespodziewanie powrócić ze zdwojoną siłą. Dla reumatoidalnego zapalenia stawów charakterystyczne jest to, że dotyka głównie stawy w dłoniach oraz objawy te są proporcjonalne.  Zmianom takim towarzyszy także wiele innych symptomów, jak choćby obrzęk i ból. Szczególnie obecne jest to we wczesnych godzinach porannych, co związane jest z długim unieruchomieniem kończyn. Reumatoidalne zapalenie stawów rozwija się szybko. Może w krótkim czasie całkowicie usztywnić dłonie, czyniąc je zupełnie niesprawnymi. U części chorych występuje także pewne znamienne wygięcie palców w jedną stronę, a także pojawiają się guzki i torbiele.  Częściej dotyczą one jednak nóg, niż dłoni. A w niektórych przypadkach dochodzi także do zapalenia opłucnej.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Istnieją tylko 2 przyczyny chorób

Autorem artykułu jest Tomasz Mokrzycki


Czy wiesz, że w 85% przyczyną wszystkich obecnie istniejących chorób są pasożyty i rozmaite zanieczyszczenia Twojego organizmu? Co więcej, zanieczyszczenia te pochodzą głównie ze środowiska, w którym przebywasz na co dzień i stanowią idealną pożywkę dla nieproszonych gości.

Wydawać by się mogło, że żyjemy w cywilizowanym świecie, w którym obowiązują wysokie standardy higieniczne, coraz doskonalsze środki walki z drobnoustrojami chorobotwórczymi, jednak znakomita część populacji w jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób bagatelizuje temat związany z tematyką pasożytów w naszym organizmie. Hodując zwierzęta domowe - psy, koty, króliki czy chomiki wystawiamy się na 99% niebezpieczeństwo zakażenia jakąkolwiek odmianą pasożytów.

W wilgotnym oddechu naszego ulubionego pupila mogą być rozsiewane rozmaite larwy niebezpiecznych dla naszego zdrowia dręczycieli na odległość do 5 m. Gdy raz zasiedlą się w naszym organizmie mogą przez długie lata pozostawać niewykrywalne i osiągać rozmiary do 15 m długości oraz żyć do 25 lat udając, że ich nie ma.

Wiele z nich dokonuje straszliwego wręcz dzieła zniszczenia i odziera nas z wielu przyjemności życia.

Innym stotnym punktem programu są wszelkiego rodzaju nieczystości w postaci metali ciężkich, rozpuszczalników pochodzących z najrozmaitszych przedmiotów codziennego użytku, dywanów, paneli podłogowych czy ściennych i całej masy innych źródeł pochodzących ze sfery żywienia.

Istnieje jakaś dziwna symbioza owych nieczystości z obecnością w nas rozmaitych rodzajów pasożytów. Wiele z nich kumuluje się w określonych rejonach naszego organizmu będąc magnesem dla mikroorganizmów. Ta sytuacja doprowadza nasze ciało  do rozmaitych chorób nie budząc podejrzeń, że za nimi czai się grupa pasożytów wywołujących daną chorobę.

Swoją publikację oparłem o własne doświadczenia walki i systematycznego oczyszczania się z tego rodzaju przypadłości zachowując właściwą kondycję zdrowotną i życiową energię.

---

Po większą dawkę informacji i jak zapobiegać częstym (niestety) reinfekcjom zapraszam na stronę http://www.zyciebezpasozytow.pl

Tomasz Mokrzycki

Kontakt Skype: tinclub

Pragniesz odzyskać siły witalne i zyskać na młodym wyglądzie zajrzyj również tutaj: www.wellbiznes.info

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dokuczliwy katar alergiczny

Autorem artykułu jest pshemec


Wiosna jest piękną porą roku, jednakże coraz więcej osób patrzy na bujną zieleń zamartwiając się. Spowodowane jest to powracającym corocznie katarem alergicznym, który pogarsza jakość i radość życia.

Wiele ludzi narzeka na początku wiosny na chroniczny katar i zatkany nos. Oczywiście zazwyczaj ciężki katar i niedrożność dróg oddechowych to jeden z oznak najzwyklejszego przeziębienia. Aczkolwiek jeśli dokucza nam notorycznie lub wcale nie możemy się go pozbyć, a dodatkowo nie towarzyszy mu kaszel, to możemy mieć do czynienia z uczuleniem. Uczulenia mogą mieć bardzo różne podłoże. Najczęściej spotykane są uczulenia na roztocza, a także uczulenia na  rośliny.

Wczesną wiosną szczególnie doskwierają te drugie. Połączone są one z rozsiewaniem się roślin, które dokładnie teraz mają punkt kulminacyjny. Uczulają przede wszystkim trawy komosa, babka lancetowata oraz pyłki drzew, dla przykładu lipy oraz brzozy i buku. W okresie wiosennym pyłki roślin naturalnie podróżują w powietrzu, wciskając się nawet do naszych domów. W kontakcie alergena z człowiekiem, cierpiącym na alergię występują objawy, takie jak przewlekły nieżyt nosa, zaczerwienie oczu i uczucie zmęczenia.

Ponadto mogą wystąpić reakcje skórne  - egzema i dokuczliwy świąd. Na alergię cierpią ludzie w każdym wieku, począwszy od niemowlęta, przez dorosłych, po osoby starsze. Uczulenie może ujawnić się w wieku dziecięcym lub później. To, że w tej chwili nie mamy uczulenia, nie znaczy, że pewnego dnia może ono wystąpić. Z tego powodu przy pierwszych objawach kataru siennego szybko trzeba udać się do alergologa, który przepisze nam odpowiednie lekarstwa kojące objawy.

---

Aerozol na zatkany nos

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 22 maja 2012


Bezpieczne lato

Autorem artykułu jest Mira Ulowska


Zbliża się lato. Wkrótce wyjedziemy na wakacje. Zapomnimy o codziennych troskach, będziemy beztrosko spedzać czas. Łatwo wtedy zapomnieć o tym, co wydaje się oczywiste. Spróbujmy jednak pamiętać o tym, aby zbyt mocno nie oddalić się od rzeczywistości.

Aby wakacje były bezpieczne, aby nie trzeba było żałować, że nieroztropne zachowanie stało się przyczyną bólu i zmartwienia, należy przestrzegać pewnych zasad.

Oto niektóre z nich:

 - Nie kąpiemy się w miejscach do których czystości nie mamy przekonania - latem

3409e45349ec9f6b3397bfe10e87a1d0_XLłatwo zarazić się świerzbem, drożdżycą i innymi chorobami skóry. Po każdej kąpieli, tak w morzu jak i rzece, jeziorze czy basenie, należy wziąć prysznic.

- Uważajmy, co i gdzie jemy. Latem często dochodzi do zatruć salmonellą.

Nie stołujmy się byle gdzie, nie kupujmy lodów w przydrożnych budkach i nie zabierajmy na plażę łatwo psujących się produktów.

- Plagą lata są użądlenia pszczół i os.  Osoby uczulone na jad pszczeli nie powinny ruszać się z domu bez podręcznych środków: wapna, kardiamidu, hydrokortizonu lub środków antyhistaminowych.

- Wspomnieć należy też o unikaniu przypadkowych kontaktów seksualnych z przypadkowo poznanymi osobami. Trzeba bowiem pamiętać o tym, że lato i czas relaksu sprzyja zawieraniu znajomości. Jeśli to zbagatelizujemy, możemy później gorzko żałować tego kroku, często przez całe życie.

- Zachowajmy umiar w opalaniu.

Najgroźniejszą konsekwencją zbyt mocnego opalania się jest powstanie czerniaka skóry. Dermatolodzy alarmują, że liczba zachorowań podwaja się co 10 lat, a sprzyja temu moda na opalanie.

Określono czynniki zwiększające ryzyko zachorowania:

- jasna, wrażliwa skóra łatwo ulegająca oparzeniu słonecznemu,

- dużo znamion na ciele,

- występowanie w najbliższej rodzinie czerniaka złośliwego,

- zbyt częste, intensywne opalanie.

Dlatego osoby z grupy ryzyka powinny zachować szczególne środki ostrożności, czyli:

- opalać się stopniowo, w ruchu, nigdy w południe, kiedy promieniowanie jest najsilniejsze,

- stosować kremy i balsamy z filtrem, aby nie dopuścić do oparzenia skóry. 

Preparat do opalania należy nałożyć obficie jeszcze przed wyjściem na słońce, szczególnie pierwszego dnia . W czasie plażowania trzeba go uzupełniać, gdyż może być miejscami usunięty przez ocieranie piaskiem, ręcznikiem, brodzenie po wodzie itp.

W przypadku cery delikatnej lub wrażliwej przez pierwszych kilka dni należy pobyt na słońcu ograniczyć do max. 15 minut, a potem można stopniowo wydłużać czas opalania.

Przebywając na plaży trzeba koniecznie chronić głowę za pomocą czapki lub kapelusza, szczególnie między godz. 12 a 16, kiedy to słonce jest najostrzejsze. Koniecznie też trzeba pić dużo wody mineralnej.

Miłego i zdrowego plażowania.

---

Polubisz Ulubioną

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak wzmocnić silną wolę?

Autorem artykułu jest Daniel


Badania prowadzone przez Wilhelma Hofmanna i jego zespół na University of Chicago Booth School of Business pokazują, że silna wola słabnie wraz z upływem czasu.

Z badań wynika, że szansa na rezygnację z realizacji jakiegoś pragnienia będzie tym mniejsza, im częściej i w krótszym przedziale czasu udało się wcześniej oprzeć pokusom.

m

Z każdym dniem narzucona samokontrola będzie coraz słabsza, ale nasz organizm nie będzie wysyłał żadnych sygnałów ostrzegawczych. Ponadto osoby o słabszej woli będą mocniej odczuwać ten brak samokontroli i w ogóle postrzeganie świata stanie się dla nich bardziej intensywne. Te wnioski potwierdzają badania – im słabsza wola, tym bardziej smutny wydaje się właśnie obejrzany, poruszający film, a podczas zanurzania w zimnej wodzie odczuwanie bólu staje się dotkliwsze. Do tego osoby, którym brakuje silnej woli, będą odczuwać dużo większą pokusę by zrobić coś, przed czym miały się powstrzymać.

Najsilniejsze pragnienia, które zadeklarowały wszystkie przebadane osoby, dotyczyły snu i seksu, z kolei najwięcej silnej woli wymagało powstrzymanie się przed czynnościami związanymi z pracą zawodową oraz środkami masowego przekazu (oglądanie telewizji, surfowanie po Internecie). Zaskakujące w badaniach było to, że najsłabsze potrzeby dotyczyły nałogów: picia alkoholu i palenia papierosów. Najwięcej problemów wiązało się z zaspokojeniem potrzeby snu i odpoczynku – to wynik połączenia naturalnej skłonności do relaksu z natłokiem licznych obowiązków zawodowych i rodzinnych. Potrzeba wypoczynku, tłumiona przez pracę i inne ważne rzeczy do zrobienia, wywoływała napięcia u badanych.

Nieco innym badaniem, choć też związanym z pojęciem silnej woli, był eksperyment przeprowadzony przez Nicole Mead i jej zespół z Catolica-Lisbon School of Business and Economics. Projekt badań zakładał wynalezienie skutecznego sposobu, dzięki któremu udałoby się zrezygnować z jedzenia niezdrowych pokarmów. Efektem badań było odkrycie, że pokusa sięgnięcia po niezdrowe jedzenie może być mniejsza, jeśli tylko przełoży się porę konsumpcji na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jedna grupa badanych miała tylko przekładać chwilę zjedzenia paczki chipsów, pozostałe grupy miały całkowicie zrezygnować z przekąski albo zjeść ją od razu – w pierwszej grupie ilość zjedzonych chipsów w ciągu tygodnia była najmniejsza.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gimnastyka mózgu - ćwiczenia według dr Dennisona

Autorem artykułu jest GreenEye


Doktor Paul E. Dennison jest twórcą metody terapeutycznej znanej jako kinezjologia edukacyjna. Do odkrycia powiązań między sprawnością fizyczną a umysłową doprowadziły go studia nad jego własną chorobą. Dennison był dyslektykiem i to właśnie terapia dyslektyków była pierwszym rodzajem ćwiczeń, jakie opracował.

Pionierskie badania dr Paula Dennisona wykorzystują elementy psychologii rozwojowej, pedagogiki i jego podstawowej specjalizacji – filozofii. Jednak w odróżnieniu od wielu badaczy-teoretyków, on sam postawił na praktyczne działania terapeutyczne, odnosząc przy tym spore sukcesy.

Doktor Dennison przez wiele lat prowadził badania w kalifornijskiej klinice Valley Remedial Group Center, której był ordynatorem. Powstał w ten sposób eksperymentalny program terapeutyczny, określany jako „gimnastyka mózgu”. Udział w zajęciach terapeutycznych sprawia, że pacjenci mają o wiele lepszą pamięć, szybciej się uczą, poprawia im się koordynacja ruchowa i refleks, wzrastają również umiejętności komunikacyjne.

Terapia ta polegała na tym, że do konkretnych partii mózgu leczonej osoby, odpowiadających za rożne elementy psychiki – w tym również za pamięć i naukę – dobrał on odpowiednie ćwiczenia wykorzystujące przede wszystkim ruch ciała i jego koordynację z okiem, starając się jak najefektywniej stymulować umysł pacjenta do wytężonej pracy.

Z pomocą wykwalifikowanych terapeutów, stosujących metodę kinezjologii edukacyjnej można poprawić swoją kondycję intelektualną, emocjonalną i fizyczną jednocześnie. Zadaniem terapeuty jest nie tylko odpowiednie dobranie ćwiczeń, ale również motywowanie pacjentów do dalszego rozwoju, dlatego też ważne jest kogo wybierzemy jako naszego terapeutę. Od niego bowiem zależy sukces naszej terapii.

---

Zapraszamy do 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Medycyna Tybetańska – kulisy systemu leczenia

Autorem artykułu jest DARIUSZ ARABSKI


NATURALNA MEDYCYNA TYBETAŃSKA jest jednym z najistotniejszych – nieprzerwanie praktykowanych – systemów medycznych na świecie. Od wieków z powodzeniem pomaga ludziom w Tybecie, Chinach, Indiach, Nepalu, Mongolii i znacznej części Rosji oraz Azji Centralnej, a aktualnie także w Europie i Ameryce.

Medycyna w Tybecie rozwijała się głównie pod wpływem filozofii buddyjskiej. Według niej zdrowie człowieka uzależnione jest od pozostawania w równowadze z siłami fizycznymi i duchowymi, które istnieją w świecie.
Podstawą naturalnej medycyny tybetańskiej jest dzieło „Cztery Tantry Medyczne”:
- Pierwsza księga dotyczy chorób, z jakimi można się spotkać,
- Druga objaśnia anatomię i fizjologię człowieka, jego śmierć i narodziny,
- Trzecia mówi o klasyfikacji chorób, ich przyczynach i leczeniu oraz wpływie natury na zdrowie,
- Czwarta przedstawia główne metody diagnozowania oraz rodzaje lekarstw, które mogą być używane.

Naturalna Medycyna Tybetańska postrzega zdrowie jako problem równowagi.
Ciało ludzkie uważane jest za integralną całość składającą się z tzw. 5-ciu organów głównych: serca, płuc, śledziony, wątroby, nerek oraz 6-ciu organów dodatkowych połączonych z innymi delikatną siecią kanałów. Jest ono ściśle związane z otaczającym go środowiskiem. Wiele czynników, takich jak: styl życia (w tym dieta), warunki klimatyczne i pogodowe, stan ducha i umysłu czy predyspozycje genetyczne mogą mieć dobroczynny lub zakłócający wpływ na zdrowie.

Naturalna Medycyna Tybetańska jest kompleksowym i skutecznym systemem leczenia, którego  korzenie tkwią w indyjskim systemie medycznym ajurwedy, a na przestrzeni wieków system ten czerpał także z medycyny chińskiej  i arabskiej.
Skuteczność tego systemu spowodowała , iż w kulturach Azji Tybet nazywany jest „krainą medycyny”.

buddhaMEDYCYNA TYBETAŃSKA to unikalne połączenie prostego systemu diagnozy , leczenia i prewencji  z filozofią buddyjską – ukierunkowaną na osiągniecie optymalnej dla każdego z nas równowagi:  ciała, umysłu i ducha .

Medycyna tybetańska wyróżnia tzw. Trzy „Humory”:
>>> „wiatr”, porównywany do strumienia życia, energii życiowej
>>> „żółć” lub energia życiowa w formie m.in. emocji
>>> „flegma” lub życiowa siła przyswajania

W Tybecie są one znane jako lung (rLung), tripa (mKhris-pa) oraz badken i opisywane poprzez swe atrybuty i kierunki działania, - np.”wiatr” jest niewidoczny, lecz jego efekty są widoczne i odczuwalne; niektóre kanały którymi krąży są widoczne podczas sekcji, inne nie (należąc do tzw. Ciała subtelnego).
„Humory” opisują też charakterystyczne typy osobowości i konstytucji pacjenta, wiążą się z pewnymi rodzajami pożywienia, okresami, a nawet mają swe odpowiedniki np. wśród planet.

Teoria leczenia mówi, że powinna być utrzymana równowaga między tymi trzema czynnikami – od których zależy zdrowie człowieka:
1.    r – Lung (wiatr porównywany do strumienia życia – energii życiowej – rządzony przez pożądanie) odpowiedzialny za aktywność fizyczną i psychiczną, oddychanie, wydalanie, płodność, menstruację i mowę.
2.    mKhris – pa (ogień, rządzony przez nienawiść) – odpowiada za głód, pragnienie, trawienie, przyswajanie pokarmów, właściwą temperaturę ciała, cerę i cechy charakteru, jak odwaga i determinacja.
3.    badken  (ziemia i woda, rządzony przez złudzenie) – odpowiedzialny za moc organizmu, stabilność umysłu, wagę ciała, wywołuje sen, a także tolerancję na różne czynniki zewnętrzne.

>>> W rzeczywistości lung nie jest czymś obcym, niezwykłym; znany jest m.in. jako prana w tradycji indyjskiej, a jako chi (Qi) w medycynie chińskiej. „Wiatr” jest w nas od momentu poczęcia w łonie matki jako nośnik świadomości – nasienie świadomości subtelnej (alaja). Pięć różnych rodzajów lung składa się na ludzkie ciało. Jeśli działają one negatywnie, powodują nierównowagę humorów co wywołuje chorobę. Jeśli działają w sposób pozytywny równowaga i harmonia w ciele zostaje utrzymana.
>>> tripa („żółć”) to nie tylko normalna żółć, inne jej aspekty pomagają w utrzymaniu ciepłoty ciała. Różne typy „żółci” są związane np. z wątrobą, odpowiadają za hemoglobinę we krwi, napięcie mięśni oraz kolor skóry, włosy, paznokcie. Mówi się o niej w przypadku energii związanych z uczuciami i stanami umysłu – pojawia się m.in. w związku z gniewem i agresją. Gdy istnieje agresja, człowiek jest zły, powstaje swoiste połączenie między sercem i wątrobą. Rezultatem jest podniesienie się poziomu krwi płynącej z wątroby do serca. Wtedy poziom tripa także się podnosi. A natychmiastowym tego rezultatem jest złość – produkując więcej żółci.
>>> badken czyli „flegma” związana jest z uczuciem niewiedzy i omamienia, głupoty. Odpowiada też m.in. za regulację cielesnych płynów i związanych z nimi energii; za smaki, apetyt, trawienie, wydalanie; od „flegmy” związanej ze stawami zależy ich ruchomość, gibkość ciała itp.. Inny typ badken ulokowany w głowie odpowiada za satysfakcję pięciu zmysłów.

Pochodzenie chorób, zasady diagnozowania i sposoby leczenia naturalnego:

W naukach Wschodu przyjmuje się, że są dwie generalne przyczyny chorób – tzw. bliskie i odległe:
- Przyczyną odległą jest to, że od urodzenia posiadamy podstawową niewiedzę – czyli niemożność zrozumienia naszej podstawowej natury i źródła trzech emocji: namiętności, agresji oraz niewiedzy. One to tworzą odległą przyczynę.
- Przyczyną bezpośrednią chorób są Trzy „Humory” – mogą być razem lub z osobna szkodliwe albo korzystne. Ich równowaga i nierównowaga powodują dobry rozwój ciała lub jego osłabienie; wpływają też na stany wewnętrzne, same będąc zarazem zależne od stanu umysłu.

W medycynie tybetańskiej, podobnie jak w chińskiej, niezwykle istotną rolę odgrywa szczegółowa diagnostyka i wywiad z pacjentem.
Medycy pytają o takie rzeczy, jak: sen, przemiana materii, pocenie się, ogólny nastrój, czynniki wpływające na stres, prowadzona dieta, czy popęd płciowy.  Lekarz najpierw prowadzi z pacjentem rozmowę, na podstawie której wyciąga wnioski na temat podłoża choroby oraz jej symptomów, uważnie słucha  ponieważ ważny jest dla niego każdy szczegół, odgłosy wydawane przez ciało oraz ton i tembr głosudokładnie obserwuje ciało które przemawia oznakami fizycznych urazów oraz niedoskonałościami i barwą skóry.
Ostatecznej diagnozy zaburzeń zdrowotnych, lekarz tybetański dokonuje przy użyciu swoistych technik:
- badania pulsu – wyczuwa na przegubach dłoni 12 różnych pulsów , z których każdy odpowiada za stan odpowiedniego organu oraz jakość przepływającej energii. Ważne czynniki to: długość pulsu, jego głębokość, siła, prędkość oraz jakość. Lekarze medycyny tybetańskiejwyróżniają ponad 32 cechy pulsu, co pomaga im bezbłędnie diagnozować nawet najcięższe przypadki. Jest to niezwykle precyzyjna metoda, tak że mogą być wyłapane nawet najdrobniejsze symptomy rozwijającej się choroby.  Analiza pulsu pozwala precyzyjnie określić nie tylko aktualny stan pacjenta, ale nawet przebyte wiele lat wstecz choroby.
- badania (oglądu) moczu i kału,
badanie moczu jest unikalną metodą medycyny tybetańskiej – żaden inny system medyczny nie osiągnął w tej dziedzinie takiej perfekcji i precyzji. Jest to chyba jedyny sposób na fachowe zdiagnozowanie pacjenta przebywającego w dużej odległości od lekarza, mierzonej wieloma dniami marszu lub jazdy  – w Tybecie takie odległości nie były niczym dziwnym. Dobry lekarz analizując różne fizyczne właściwości moczu mógł określić rodzaj choroby i przepisać leki nawet w przypadku, gdy dostarczona próbka moczu pobrana była 12 dni wcześniej.
- badania wyglądu języka który jest doskonałym wskaźnikiem stanu zdrowia, biorą pod uwagę jego kształt, kolor, wilgotność i inne charakterystyczne znaki – widoczne na jego powłoce,
- badania stanu oczu, a także jakości spojrzenia
- badania uszu i gardła
- badania dotykiem części ciała
- wąchanie – istotna jest np. woń ciała
- poddaje wnikliwej analizie ogólno-fizyczny i mentalny stan pacjenta – w chwili bieżącej i w przeszłości.
Na diagnozę i przyjęte metody terapii  wpływają także płeć, dokładny wiek pacjenta, budowa ciała, aktualna pora roku, otoczenie i środowisko w którym pacjent żyje.
Innymi słowy, lekarz postrzega stan zdrowia pacjenta w sposób całościowy. Jest to właśnie istota tzw. podejścia holistycznego do pacjenta i jego choroby.

tybetTybetańska filozofia leczenia mówi, że:
> lekarz odpowiedzialny jest za leczenie choroby i udzielanie porad
> a pacjent za ich przyczyny.
Według Tybetańczyków pierwszą chorobą była niestrawność, a lekarstwem zagotowana woda, natomiast lekarz to osoba, która leczy z bólu, ćwiczy techniki medyczne i promuje zdrowie.  Jeśli choroba nie jest zbyt poważna, zaleca on w pierwszej kolejności dietę i nakazuje choremu określone zachowanie.
Ogólne zasady są następujące:
1) pacjent R – LUNG powinien jeść produkty o dużej wartości odżywczej, tj. jagnięcinę, mięso kurczaka, masło, melasę, cebulę, z przypraw czosnek i imbir, pić mleko, alkohol i jeść zupy;
2) pacjent MKHRIS – PA powinien jeść wołowinę, dużo warzyw, masło, chudy ser, pić dużo mleka i jogurtów, słabą herbatę oraz wodę źródlaną – produkty nie mogą być tłuste;
3) pacjent BAD – KEN powinien jeść baraninę, ryby, gotowane warzywa, pić przegotowaną wodę, wino, a ze słodyczy – miód.

Leczenie polega na udzieleniu przez lekarza wskazówek dotyczących diety, stylu życia (sen, ćwiczenia, etc.) oraz przyjmowaniu stosownych preparatów leczniczych. Składniki do ich wytwarzania pozyskiwane są wyłącznie ze źródeł naturalnych , takich jak: zioła, elementy roślinne, minerały i substraty pochodzenia zwierzęcego.
Ich przygotowanie i produkcja odbywa się w warunkach pełnej kontroli i higieny. Preparaty te są wolne od wszelkich substancji toksycznych. Przeznaczone są wyłącznie do użytku osobistego, nie sprzedaje się ich na zasadach komercyjnych, lecz jedynie w przypadku bezpośredniej potrzeby lub prośby. Zatem bezpieczeństwo ich stosowania jest gwarantowane.
Można je bezkonfliktowo łączyć z medycyną konwencjonalną, jednak po zastosowaniu leków chemicznych medycyny klasycznej, należy zachować 1 – 2 godzinny odstęp.

Najsłynniejszym tybetańskim lekiem jest mumio (baragszun), który zawiera 30 mikro- i makroelementów, 10 aminokwasów, witaminy z grupy B, C i A, jad pszczeli i olejki eteryczne. Ma postać ciemnej kleistej substancji. Leczenie według zasad medycyny tybetańskiej można stosować tylko pod kontrolą specjalisty w tej dziedzinie.  Lekarstwa ziołowe są wytwarzane w zgodzie z zasadami i praktyką buddyzmu tybetańskiego, które podkreślają nierozłączność i współzależność umysłu, ciała i zdrowia – witalności.
Niezwykłą grupę leków stanowią tzw. „Drogocenne Pigułki”. Sporządzane są z kilkudziesięciu składników, gdzie oprócz leczniczych ziół i minerałów są metale szlachetne oraz drogie kamienie, oczyszczone z toksycznych domieszek. Bywają też dodawane specjalne relikwie i poświęcone granulki – lekarstwo działa więc nie tylko na fizyczne ciało pacjenta, ale (kto wie czy nie jest to ważniejsze) na jego umysł. Wskazuje na to zalecenie zażywania „Drogocennej Pigułki” w dni szczególnie pozytywne, takie jak nów, pełnia, święta, z równoczesnym recytowaniem mantry Buddy Medycyny oraz modlitwą. „Drogocenne Pigułki” harmonizują energie wewnętrzne. Pobudzają umysł i ciało do pozytywnych przemian i działań związanych z terapią.

Lekarz tybetański musi więc łączyć głęboką wiedzę medyczną z codziennym urzeczywistnianiem mądrości i współczucia.

herbsFarmakopea tybetańska jest skomplikowanym systemem o ciekawej systematyce wypracowanej już przed wielu wiekami i dobrze służącej do dzisiaj. Lekarstwa są niezwykle skuteczne, co w połączeniu ze znakomitymi sposobami diagnozowania stanowi przyczynę rosnącej popularności medycyny tybetańskiej na świecie. Korzystający z porad lekarzy tybetańskich bardzo szybko przekonują się do stosowanych przez nich metod. Autorzy wielu publikacji przytaczają spektakularne efekty leczenia prowadzonego przez lekarzy tybetańskich m.in. szybkie wyleczenie ciężkiej malarii – bez szkodliwych efektów ubocznych, które zawsze dla tego przypadku niesie zażywanie leków zachodnich – chemicznych, jak również ostre zapalenie płuc wyleczone w parę dni bez antybiotyków oraz wiele innych przypadków.
W leczeniu stosuje się oprócz złożonych specyfików naturalnych pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego: akupunkturę, puszczanie krwi, masaż, oraz przyżeganie (moksza).

Medycyna tybetańska zajmuje się nie tylko leczeniem człowieka, ale całym jego życiem, a nawet przyszłym odrodzeniem. Dlatego zdarza się czasem, że w szczególnych przypadkach konieczny jest związek karmiczny między pacjentem i lekarzem, bez którego w leczeniu nie osiągnie się rezultatu. Żródła podają informację o takim zdarzeniu, gdy wybitny doktor będący zarazem inkarnowanym lamą, odesłał na własny koszt pacjenta do innego lekarza twierdząc, że tamten ma znacznie lepsze relacje karmiczne z chorym, skuteczniej go więc wyleczy.
>>> Wartym zastanowienia jest: skąd wiedziano w Tybecie przed jedenastoma wiekami jak wyglądają plemniki (przetrwały obrazy z tamtego okresu), skoro nie widać ich gołym okiem, a szkło powiększające i mikroskop były wtedy nieznane – wynaleziono je wiele wieków później.
>>> Równie zastanawiająca jest: dokładna znajomość pierwszych podziałów zapłodnionej komórki jajowej oraz stopniowe kształtowanie się embrionu.
Jedyną możliwą odpowiedzią  (bo oszustwo czasowe jest tu wykluczone) jest fakt mentalnego dogłębnego badania rzeczywistości przez wybitnych mistrzów medytacji.

Wszystko co odnosi się do związku medycyny z buddyzmem zawarte jest w trzeciej Tantrze zwanej „Tantrą Ustnych Wskazówek”.
thangkaPodane są tam metody bardziej niezwykłe z naszego punktu widzenia (choć z przekazów wiadomo, że skuteczne). Polegają m.in. na leczeniu poprzez recytację specjalnych mantr i przykładanie rąk. Niektórzy lamowie również posiadają moc leczenia pacjentów poprzez recytację mantry. W tradycji tybetańskiej jest zwyczaj proszenia lamy o jego błogosławieństwo. Lama dotyka ręką głowy pacjenta czy innej osoby i poprzez ten krótki kontakt fizyczny wiele chorób i niekorzystnych czynników zewnętrznych zostaje usuniętych. Dzieje się tak, ponieważ lama zawsze pozostaje w stanie medytacji, utrzymując umysł w niezakłóconym, pierwotnym stanie (Tybetańczycy zauważają różnicę między położeniem jednej ręki w czasie błogosławieństwa i obu rąk. W medycynie tybetańskiej przyjmuje się, że ciała zwykłych ludzi posiadają tzw. pięć głównych narządów i sześć pustych. Osoba określana tu jako lama (tzn. mający moc błogosławieństwa) to ktoś, kto według tradycji tybetańskiej posiadł pięć cudownych sił i sześć specjalnych sił. Słowo, które je oznacza to siddhi. Dotyk powoduje kontakt z wszystkimi siddhi lamy, dlatego Tybetańczycy nazywają to „przekazem mocy ręki”.
 
Podsumowując:

>>> Tradycyjny Tybetański system Medycyny Naturalnej uczy nas, jak zmniejszać problemy fizyczne, poczynając od drobnych dolegliwości, przez schorzenia cywilizacyjne i choroby chroniczne, aż do nowotworów. Podpowiada, jak wyeliminować je poprzez dietę, właściwy styl życia oraz podane w odpowiednim czasie lekarstwa.

>>> Korzystając z etyki buddyjskiej oraz nauk Jego Świątobliwości Dalajlamy, można usprawnić swoje funkcjonowanie emocjonalne, a przede wszystkim myśleć pozytywnie i nadawać życiu sens. Nauczmy się odwoływać do zdrowego rozsądku i rozwijać współczucie, by w ten sposób wspierać nasze zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie.

---

Zobacz jaką receptę na zdrowe życie
przekaże Tobie

TYBETAŃSKI Doktor  pracujący w gabinetach medycyny naturalnej w Polsce
POZNAJ także filozofię XIV Dalajlamy TYBETU

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl